Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2020
Dystans całkowity: | 670.20 km (w terenie 271.00 km; 40.44%) |
Czas w ruchu: | 32:02 |
Średnia prędkość: | 20.92 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 51.55 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 31 marca 2020
Duszno
Standardowe dwie ósemki w Dusznie by GrubyTno i ostatnia pętla na dojazd do domu.
- DST 41.68km
- Teren 37.00km
- Czas 02:08
- VAVG 19.54km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 marca 2020
Wokół czterech+ jezior
Plan był na dłuższe pojeżdżenie i tak wyszło. Na 100 km nie miałem weny, więc wyszło niecałe 90. Najpierw uderzam na Tręby Stare obadać co tam się dzieje z jeziorem. Zaraz po wyjeździe z domu spotykam Mariusza i z nim jadę do skrętu na Ostrowite. Nad samym jeziorem nieciekawie.
Tutaj kiedyś można było przepływać łódką. Rok temu jak tutaj byłem to zapadałem się pod grząskim byłym dnem. Teraz nawet nie jest grząsko w miejscu w którym stałem:
Po wizycie w tym miejscu podjechałem posiedzieć na pomoście:
Z Tręb udałem się do Wilczyna obadać tamtejsze jezioro. Wystawiono w tym roku pomosty na brzeg, co widziałem pierwszy raz:
W pewnym momencie wystraszyłem się, gdyż jeden z nich zadudnił jak by ktoś granat pod niego wrzucił. Sądzę, że się odkształcił i stąd ten dźwięk, ale lokalsi spojrzeli się na mnie jak bym ja coś z nim zrobił :)
Z Wilczyna obrałem kierunek na Przyjezierze, gdzie ponownie poziom wody mnie załamał:
Pomyśleć że jeszcze kiedyś ta plaża miała kilka metrów szerokości...
Z Przyjezierza pojechałem pierwszy raz czerwonym szlakiem wiodącym z ośrodka omijając tamtejszy Gaj. Po drodze wyczaiłem dość fajny singiel od jeziora Suszewskiego wzdłuż jeziora Budzisławskiego do Anastazewa. Stamtąd udałem się jeszcze do Skorzęcina zobaczyć jak tam ludzie radzą sobie na kwarantannie. Po drodze napotykam znowu zniszczoną kładkę:
Znając życie mieszkańcy odbudują sobie ją, ale nie ukrywam, że szkoda że co roku praktycznie jest ona niszczona...
W samym ośrodku sporo motocyklistów i pieszych, ale mniej niż miało by to miejsce poza kwarantanną.
Ze Skorzęcina prosto już do domu znaną i lubianą przeze mnie trasą przez las do Gaju.
Tutaj kiedyś można było przepływać łódką. Rok temu jak tutaj byłem to zapadałem się pod grząskim byłym dnem. Teraz nawet nie jest grząsko w miejscu w którym stałem:
Po wizycie w tym miejscu podjechałem posiedzieć na pomoście:
Z Tręb udałem się do Wilczyna obadać tamtejsze jezioro. Wystawiono w tym roku pomosty na brzeg, co widziałem pierwszy raz:
W pewnym momencie wystraszyłem się, gdyż jeden z nich zadudnił jak by ktoś granat pod niego wrzucił. Sądzę, że się odkształcił i stąd ten dźwięk, ale lokalsi spojrzeli się na mnie jak bym ja coś z nim zrobił :)
Z Wilczyna obrałem kierunek na Przyjezierze, gdzie ponownie poziom wody mnie załamał:
Pomyśleć że jeszcze kiedyś ta plaża miała kilka metrów szerokości...
Z Przyjezierza pojechałem pierwszy raz czerwonym szlakiem wiodącym z ośrodka omijając tamtejszy Gaj. Po drodze wyczaiłem dość fajny singiel od jeziora Suszewskiego wzdłuż jeziora Budzisławskiego do Anastazewa. Stamtąd udałem się jeszcze do Skorzęcina zobaczyć jak tam ludzie radzą sobie na kwarantannie. Po drodze napotykam znowu zniszczoną kładkę:
Znając życie mieszkańcy odbudują sobie ją, ale nie ukrywam, że szkoda że co roku praktycznie jest ona niszczona...
W samym ośrodku sporo motocyklistów i pieszych, ale mniej niż miało by to miejsce poza kwarantanną.
Ze Skorzęcina prosto już do domu znaną i lubianą przeze mnie trasą przez las do Gaju.
- DST 89.86km
- Teren 33.00km
- Czas 03:58
- VAVG 22.65km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 marca 2020
Gniezno
Rekonesans sytuacji epidemiologicznej w Gnieźnie. Na ulicach pustki. Dawno nie widziałem tak opustoszałej ulicy Tumskiej:
Rynek wyglądał nie inaczej:
Zrobiłem rundkę przez Winiary, centrum, park i Konikowo i pojechałem z powrotem inną drogą niż w pierwszą stronę.
Rynek wyglądał nie inaczej:
Zrobiłem rundkę przez Winiary, centrum, park i Konikowo i pojechałem z powrotem inną drogą niż w pierwszą stronę.
- DST 45.74km
- Teren 14.00km
- Czas 01:54
- VAVG 24.07km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 marca 2020
Pałuki
Ciężkie czasy nadchodzą. Pojawiły się nowe obostrzenia względem panującej pandemii koronawirusa na świecie, przez co ogranicza się wychodzenie z domu i liczbę osób na raz przebywających w jednym miejscu do dwóch. Nie wiadomo też czy rowerzyści będą mogli normalnie wychodzić na rower. Z tej przyczyny skorzystałem i objechałem trasę przez Duszno i Chabsko do Wylatowa, a następnie uderzyłem na Kamieniec celem objechania singla przy jeziorze Kamienieckim. Niedługo przedtem założyłem nowe błotniki SKS Bluemels i postanowiłem przetestować ich zachowanie w terenie, bo deszczu póki co brak. Łatwo nie było ich przymocować do roweru bez uchwytów, ale po montażu zachowują się świetnie. Tak prezentuje się rower:
Najtrudniej było przymocować i wyregulować druty, bo otwory pod montaż samego błotnika były już gotowe. Do montażu przednich drutów użyłem obejmy do rur z budowlanego, a do przymocowania tylnych drutów dorobiłem sobie cienkie i sztywne blaszki montowane pod zacisk koła. Brakuje jeszcze bagażnika i wyprawowiec jak znalazł :)
Najtrudniej było przymocować i wyregulować druty, bo otwory pod montaż samego błotnika były już gotowe. Do montażu przednich drutów użyłem obejmy do rur z budowlanego, a do przymocowania tylnych drutów dorobiłem sobie cienkie i sztywne blaszki montowane pod zacisk koła. Brakuje jeszcze bagażnika i wyprawowiec jak znalazł :)
- DST 51.78km
- Teren 19.00km
- Czas 02:18
- VAVG 22.51km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 marca 2020
Delikatnie do Powidza
Bardzo wietrzny i chłodny dzień. Udało się zgadać z Robertem na wspólną walkę z wiatrem. Obraliśmy kierunek do Powidza. W pierwszą stronę przez Gaj i Wiekowo. Po drodze odwiedzamy dawno nie odwiedzanej plaży w Bieślinie. Zawsze się tędy tylko przejeżdża rowerem. Bardzo czysto tu:
W Powidzu zatrzymujemy się na stacji benzynowej na Hot-Doga, po czym uderzamy na bulwar omijając "Dziką plażę". Bez zatrzymywania się ciśniemy od razu do Przybrodzina nowo wybudowaną ścieżką. Trzeba przyznać, że jest to świetna inwestycja. Zatrzymujemy się na chwilę na opustoszałej plaży:
Dalsza droga prowadzi lasem do Hutki, by z wiatrem przez Wylatkowo dojechać do szlaku zielonego PPK, którym dojeżdżamy do Kinna. Dalej to już standardowa droga przez Ostrowite do domu.
Pomimo temperatury dodatniej wiatr skutecznie dał nam w kość.
W Powidzu zatrzymujemy się na stacji benzynowej na Hot-Doga, po czym uderzamy na bulwar omijając "Dziką plażę". Bez zatrzymywania się ciśniemy od razu do Przybrodzina nowo wybudowaną ścieżką. Trzeba przyznać, że jest to świetna inwestycja. Zatrzymujemy się na chwilę na opustoszałej plaży:
Dalsza droga prowadzi lasem do Hutki, by z wiatrem przez Wylatkowo dojechać do szlaku zielonego PPK, którym dojeżdżamy do Kinna. Dalej to już standardowa droga przez Ostrowite do domu.
Pomimo temperatury dodatniej wiatr skutecznie dał nam w kość.
- DST 64.61km
- Teren 17.00km
- Czas 03:31
- VAVG 18.37km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 marca 2020
Przed pracą - Jankowo
Krótko przed pracą. Na więcej czas nie pozwolił.
- DST 22.62km
- Teren 13.00km
- Czas 01:01
- VAVG 22.25km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 marca 2020
Wał wydartowski
Standardowa ostatnimi czasy katowanka na ósemce w Dusznie. Zrobione dwie pętle w tym jedna dość mocno, a na początku drugiej złapała mnie kolka :)
Już niemal całkowicie zapomniałem o istnieniu tego znaku na rozdrożu. Latem go nie widać przez te krzaczory, a zimą się tam rzadko jeździ:
Już niemal całkowicie zapomniałem o istnieniu tego znaku na rozdrożu. Latem go nie widać przez te krzaczory, a zimą się tam rzadko jeździ:
- DST 37.74km
- Teren 33.00km
- Czas 01:50
- VAVG 20.59km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 marca 2020
Skorzęcin z ekipą CST
- DST 50.27km
- Teren 19.00km
- Czas 02:19
- VAVG 21.70km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 marca 2020
Wał Wydartowski
W końcu odkurzyłem Krossa z racji, że już trochę cieplej na dworze i można wzuć cienkie buty SPD. Przygotowania do MTB Oborniki trwają. Dzisiaj dwie ósemki w Dusznie opracowane przeze mnie, której ślad prezentuje się mniej więcej tak jak na niebiesko niżej:
Forma prezentuje się mega kiepsko, ale dużo czasu przesiedziałem bezczynnie, więc trzeba odbudować lekko parametry.
Forma prezentuje się mega kiepsko, ale dużo czasu przesiedziałem bezczynnie, więc trzeba odbudować lekko parametry.
- DST 37.49km
- Teren 33.00km
- Czas 02:04
- VAVG 18.14km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 marca 2020
Śnieżycowy Jar
Plan na tę wyprawę zakładał trochę inny scenariusz. Miałem jechać z Krzychem, ale rano odczytałem wiadomość, że ma awarię roweru. Na stacji PKP stawiłem się sam. Ostatecznie wsiadłem do pociągu i pojechałem do Ligowca skąd znaną mi już trasą jadę najpierw na Dziewiczą Górę zaliczyć szczyt:
W tym momencie orientuję się, że licznik trochę poszalał, bo pokazywał 181 m n.p.m. a znajdywałem się na wysokości 143 m. Cóż to, trudno się mówi.
Stamtąd jadę do Czerwonaka żeby wzdłuż rzeki asfaltem dotrzeć do Bolechowa po drodze mijając pałac w Owińskach:
W Bolechowie zmieniam rodzaj nawierzchni jadąc wzdłuż szlaków nadwarciańskiego i Pętli Wokół Poznania jednocześnie. Ktoś się wybiera na pętlę w tym roku? Ja jadę na pewno:
Kieruję się na Bindugę, czyli nadwarciańską przystań kajakową w Mściszewie, by stamtąd przy brzegu Warty dotrzeć do rezerwatu od drugiej strony niż piesi.
Niestety plany krzyżuje mi niemiła niespodzianka w okolicy rzeczki Trojanka:
Ani to wjechać na tę kładkę, ani wskoczyć bo z rowerem ciężko i można się wywrócić do wody. Butów ściągać i spodni podwijać mi się nie chciało, więc ruszyłem dalej obadać gdzie jest wężej lub może inna kładka/obalone drzewa/kłody. Tutaj niby było płytko ale bałem się zaryzykować że się zakopię (gdyby to było lato nie zawahał bym się chwili :):
I tak jadąc wzdłuż Trojanki docieram w knieje absolutne, gdzie gubię przy okazji pedała z osi. Podniosłem go, obadałem, założyłem na oś i pojechałem dalej uważając żeby nie szarpać nogą na bok żeby nie spadł. Pozostało mi dostać się do jakiejś polnej drogi i wrócić z powrotem na ul. Złotoryjską, z której zboczyłem nad Bindugę, a która prowadzi do rezerwatu. Po przekroczeniu rzeczki odechciało mi się jechać z powrotem w cięższy teren tym bardziej, że straciłem sporo czasu przed chwilą. Do rezerwatu docieram prostą drogą asfaltową od strony Starczanowa, wymijając w lesie masy ludzi brodzących nawet w klapkach w błocie :)
Jakiś czas wcześniej zbudowana została wypasiona kładka, o niebo lepsza od poprzedniej:
Z rezerwatu pognałem na kołach do domu z racji, że długo czekałbym na pociąg powrotny a nie zdążyłbym na wcześniejszy. Dalsza trasa to Murowana Goślina, Arboretum w Zielonce:
Z Zielonki kierunek na Kiszkowo, Gniezno, Trzemeszno przez Jankowo Dolne.
Z wyprawy i formy jestem zadowolony. Mimo że tempo zadałem sobie raczej rekreacyjne, to do domu wróciłem niewypompowany i z siłami na dalsze kilometry. Z założenia nie miała to być szarpanina i tak było. Jak to mówią, jak jest cel to jest i motywacja na jazdę, więc oby więcej takich dystansów w tym roku :)
W tym momencie orientuję się, że licznik trochę poszalał, bo pokazywał 181 m n.p.m. a znajdywałem się na wysokości 143 m. Cóż to, trudno się mówi.
Stamtąd jadę do Czerwonaka żeby wzdłuż rzeki asfaltem dotrzeć do Bolechowa po drodze mijając pałac w Owińskach:
W Bolechowie zmieniam rodzaj nawierzchni jadąc wzdłuż szlaków nadwarciańskiego i Pętli Wokół Poznania jednocześnie. Ktoś się wybiera na pętlę w tym roku? Ja jadę na pewno:
Kieruję się na Bindugę, czyli nadwarciańską przystań kajakową w Mściszewie, by stamtąd przy brzegu Warty dotrzeć do rezerwatu od drugiej strony niż piesi.
Niestety plany krzyżuje mi niemiła niespodzianka w okolicy rzeczki Trojanka:
Ani to wjechać na tę kładkę, ani wskoczyć bo z rowerem ciężko i można się wywrócić do wody. Butów ściągać i spodni podwijać mi się nie chciało, więc ruszyłem dalej obadać gdzie jest wężej lub może inna kładka/obalone drzewa/kłody. Tutaj niby było płytko ale bałem się zaryzykować że się zakopię (gdyby to było lato nie zawahał bym się chwili :):
I tak jadąc wzdłuż Trojanki docieram w knieje absolutne, gdzie gubię przy okazji pedała z osi. Podniosłem go, obadałem, założyłem na oś i pojechałem dalej uważając żeby nie szarpać nogą na bok żeby nie spadł. Pozostało mi dostać się do jakiejś polnej drogi i wrócić z powrotem na ul. Złotoryjską, z której zboczyłem nad Bindugę, a która prowadzi do rezerwatu. Po przekroczeniu rzeczki odechciało mi się jechać z powrotem w cięższy teren tym bardziej, że straciłem sporo czasu przed chwilą. Do rezerwatu docieram prostą drogą asfaltową od strony Starczanowa, wymijając w lesie masy ludzi brodzących nawet w klapkach w błocie :)
Jakiś czas wcześniej zbudowana została wypasiona kładka, o niebo lepsza od poprzedniej:
Z rezerwatu pognałem na kołach do domu z racji, że długo czekałbym na pociąg powrotny a nie zdążyłbym na wcześniejszy. Dalsza trasa to Murowana Goślina, Arboretum w Zielonce:
Z Zielonki kierunek na Kiszkowo, Gniezno, Trzemeszno przez Jankowo Dolne.
Z wyprawy i formy jestem zadowolony. Mimo że tempo zadałem sobie raczej rekreacyjne, to do domu wróciłem niewypompowany i z siłami na dalsze kilometry. Z założenia nie miała to być szarpanina i tak było. Jak to mówią, jak jest cel to jest i motywacja na jazdę, więc oby więcej takich dystansów w tym roku :)
- DST 112.38km
- Teren 26.00km
- Czas 05:29
- VAVG 20.49km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze