Powrót rowerem do Poznania, ale od rana umówiliśmy się z Michałem oraz kolegą z pracy - Jarkiem na prezentację krystalicznie czystego jeziora Budzisławskiego, gdyż chciał on koniecznie zweryfikować jego czystość. On wyruszył z Poznania szosówką, natomiast ja z Michałem z Trzemeszna. Spotkaliśmy się na miejscu i wykonaliśmy wspólną fotkę:



Po kąpieli załadowaliśmy ciemne elektrolity z Miłosławia oraz burgera i ruszyliśmy w kierunku Powidza. Michał odłącza od nas już na asfaltowej drodze Słupca - Mogilno, natomiast my pognaliśmy na Poznań przez Powidz, Witkowo, Czerniejewo, Wierzyce, Pobiedziska. Jechaliśmy z delikatnym wiatrem w plecy, więc tempo było zabójcze. Z Tręb Starych wyruszyliśmy około 12:30, natomiast około 15:40 przecięliśmy skrzyżowanie przy ulicy Bałtyckiej w Poznaniu (po drodze robiliśmy jedną krótką przerwę). Ustanowiłem chyba rekord czasu na 100 km, natomiast nie mierzyłem tego dokładnie. Jednak odpowiednia motywacja pozwala wycisnąć więcej z organizmu niż się wydaje :) Po fakcie okazało się, że przez przypadek wyprałem taki licznik. Po wyjęciu go z pralki wyświetlał coś, ale nie reagował na przyciski. Wyjąłem baterię, wysuszyłem go porządnie suszarką i ożył! Chyba jest to moja najlepsza chińska inwestycja i w pełni przekonałem się do chińskich wyrobów i zapewnianej przez nich jakości!

Klasyczna trzemeszeńska rundka wykonywana na szybko przeze mnie. Trochę terenu w końcu