Informacje

  • Wszystkie kilometry: 47012.27 km
  • Km w terenie: 8573.55 km (18.24%)
  • Czas na rowerze: 93d 21h 45m
  • Prędkość średnia: 20.86 km/h
  • Więcej informacji.
2022 baton rowerowy bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy GrubyTno.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Statystyki odwiedzin

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2017

Dystans całkowity:738.70 km (w terenie 139.00 km; 18.82%)
Czas w ruchu:34:34
Średnia prędkość:21.37 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:73.87 km i 3h 27m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 31 lipca 2017

Do pracy/z pracy

W drodze powrotnej obrany wariant krajówką ze względu na ucieczkę przed błyskawicami w oddali, które dotarły dopiero około 3 w nocy.
  • DST 37.56km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 25.61km/h
  • Sprzęt Kross Level B8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 lipca 2017

Dookoła Jeziora Powidzkiego

Praktycznie coroczny klasyk, czyli dookoła Powidzkiego z wjazdem na okoliczne plaże. Najpierw dojazd możliwie najkrótszym wariantem przez Powidzki Park Krajobrazowy i Wylatkowo. Dalej na małą plażę do Powidza, by następnie przejechać wzdłuż bulwaru do "Dzikiej Plaży". Tam nowość dla mnie: postawiono nowe ławki, śmietniki i palisady stanowiące płotek:



Dalej ruszyłem w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara, aby jak najdłuższy odcinek mieć z wiatrem w plecy. Po drugiej stronie jeziora zajeżdżam do Kosewa na przystań:





Postanowiłem też nieco skorygować trasę i zajechałem jeszcze do Tręb Starych aby zaznać kąpieli w tamtejszym jeziorze. W tym roku jestem nieco zawiedziony przejrzystością wody, gdyż już będąc tam przed sezonem woda nie była zbyt przejrzysta. Sądziłem, że sytuacja się poprawi, ale nawet daleko za gruntem, gdzie teoretycznie woda jest niezmącona, nie widać za wiele.



Po godzinie czasu wyruszyłem w drogę powrotną do Przybrodzina przez Ostrowo Stare, gdzie akurat odbywały się zawody siatkarskie (takie mam szczęście, że przynajmniej raz w roku przypadkowo natrafię na takowe).



Pętli nie zamykam w Powidzu, bo szczerze mówiąc, nie chciało mi się już tam jechać. Jadę za to w drogę powrotną kładką w Wylatkowie do Skorzęcina (kładka naprawiona). Tam przy plaży krótki postój i jazda z powrotem przez Sokołowo, Krzyżówkę. Tam zorientowałem się, że jak dojadę od razu do Trzemeszna to setki nie będzie, więc pojechałem jeszcze do Kujawek i szlakiem niebieskim z jedynką do Miat. Dokręcenie w mieście, objeżdżając dwukrotnie centrum i już setka wjechała :)
  • DST 100.52km
  • Teren 41.00km
  • Czas 04:42
  • VAVG 21.39km/h
  • Sprzęt Kross Level B8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 lipca 2017

Ostrowite

Ot tak po prostu nad jezioro. Brak kąpieli, bo zimno jak byk
  • DST 16.07km
  • Czas 00:50
  • VAVG 19.28km/h
  • Sprzęt Kross Level B8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 lipca 2017

Z pracy

  • DST 20.73km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 24.88km/h
  • Sprzęt Kross Level B8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 lipca 2017

Z pracy/Do pracy

Rano powrót z nocki chyba najbardziej terenowym odcinkiem (13 km terenu na 21 km jazdy) wjeżdżając na czarny szlak z jedynką za Wierzbiczanami, zahaczając o plażę w Jankowie Dolnym i dalej przejazd do niebieskiego szlaku z jedynką i jazda wzdłuż północnego brzegu Jeziora Wierzbiczańskiego i w okolicach żwirowni przez święte. Mimo, że szaro i ponuro to duszno jak w saunie.

  • DST 40.40km
  • Teren 17.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 23.31km/h
  • Sprzęt Kross Level B8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 lipca 2017

Z pracy/Do pracy

  • DST 39.23km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 21.59km/h
  • Sprzęt Kross Level B8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 lipca 2017

Wilczyn z żoną/do pracy

Postanowiłem, że niedzielę całą przeznaczymy na wypad rowerowy jako, że dzieci u dziadków na wakacjach. Żona podjęła wyzwanie, więc nie było się co oglądać. Wymyśliłem, że pojedziemy do Wilczyna z opcją dojazdu do Przyjezierza. Ten drugi plan nie wypalił ze względu na reżim czasowy, więc pojechaliśmy przez Ostrowite, Jerzykowo, Kinno do zielonego szlaku PPK, a dalej przez Szydłówiec i czarnym szlakiem do plaży. Po długim odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną drugą stroną Jeziora Suszewskiego do Tręb Starych i prosto do zielonego szlaku przez Anastazewo. Droga powrotna taka sama. Po powrocie i krótkim odpoczynku ruszyłem do pracy na III zmianę i w Gnieźnie dokręciłem jeszcze do setki :)

  • DST 101.24km
  • Teren 31.00km
  • Czas 05:14
  • VAVG 19.35km/h
  • Sprzęt Kross Level B8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 lipca 2017

Do pracy/z pracy

  • DST 38.38km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.93km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 lipca 2017

Do pracy/z pracy

Nie zdążyłem ogarnąć rowerka po wypadzie do Gdyni, więc wziąłem swojego zapasowego rumaka, który porusza się nie gorzej niż podstawowy, ale trudno było mi się przyzwyczaić do niego :)
  • DST 38.77km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 23.50km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 lipca 2017

Trzemeszno -> Gdynia w jedną noc

W końcu nadszedł dzień na coroczny wyjazd nad morze w jedną noc. Co prawda w tym miejscu miał być inny plan, bo wcześniej ustaliłem, że pojadę z ekipą Travel & Cycle Team do Szklarskiej Poręby, ale wydarzenie zostało odwołane ze względu na warunki pogodowe. Nie mniej, skoro pogoda w kierunku południowym była niesprzyjająca, tak w kierunku północnym okazuje się być w porządku. Wiatr wiał mocny na północny wschód, a prognozy nie przewidywały opadów deszczu w nocy. Co do deszczu nie miałem jednak pewności. Jedyne co było na minus to zimno, bo około 14 stopni. Jak to mówią, ryzyk fizyk :)
Jako kompan do podróży skusił się Mariusz, który również miał jechać do Szklarskiej. Zajął się organizacją trasy, biletów na pociąg i motywacją :)
Trasa to kopia śladu wyjazdu Sebka z ekipą z 2012 roku.

Ruszamy o godzinie 17:30, żeby starać się uniknąć nadchodzącej z Gniezna chmury deszczowej. Zatrzymanie na światłach w Trzemesznie i przejeździe kolejowym skutecznie nam udaremnia tę ucieczkę i pierwszy deszcz dopada nas już w Ławkach. Odczekujemy kilkanaście minut i ruszamy dalej. Czuć, że wiatr konkretnie pomaga w jeździe. Kilka kilometrów przed Gąsawą widzimy, że nadciąga do nas kolejna konkretna chmura, więc podjeżdżamy na przystanek koło kościoła, aby przeczekać. Wyczuliśmy moment, bo nie minęło kilka chwil i lunęło z nieba jak spod prysznica. Znowu po odczekaniu ciśniemy dalej w kierunku Żnina. Od tej pory żegnamy deszcze na całą noc. W okolicy Nakła nad Notecią skręcamy do miejscowości Tur, aby zrobić krótką przerwę na posilenie się i sfotografowanie rzeki w jej naturalnym środowisku :)



Dalej droga wiedzie przez przyjemne szlaki leśne do miejscowości Gorzeń, gdzie przecinamy sztuczny tym razem Kanał Bydgoski:



Od Ślesina zaczyna się już robić ciemno i niewidocznie. W tym miejscu żegnamy się powoli z dniem do około 3:30. Dalsza droga to jazda niemalże po omacku. Bez GPSa trudno było by tutaj się nie pogubić. W Tucholi zaglądamy na rynek równo o 1 w nocy:



Odbijamy kawałek od głównego nurtu na stacje paliw napoić się gorącą czekoladą przed serią wyczerpujących i morderczych podjazdów. Po krótkim postoju uderzamy na Czersk, aby kawałek dalej dotrzeć do granic Kaszub. Od tej pory zaczyna się powoli robić jasno. Całość trasy wiodącej przez Wdzydzki Park Krajobrazowy przyszło nam podziwiać już za dnia. Klimat niesamowity jak to na Kaszubach. Trasa powoli wykańcza i czuć przejechany dystans. Na zmianę są podjazdy i zjazdy. Ostatnie około 50 km to dla mnie już walka z samym sobą. Najmniejszy nawet podjazd na niższych przerzutkach z prędkością 15 km/h. Kawałek za tablicą Gdańska zaczyna mżyć. Docieramy powoli do starówki:





Przecinamy port:



Oglądamy czarter jachtów dla prezesów:



Zwijamy manatki czym prędzej, aby dotrzeć do celu podróży, czyli do bałtyku. Skutecznie zostajemy zatrzymani przez konkretną ulewę zaraz po tym, jak podbiliśmy pod Stadion Energa:



Odsiedzieliśmy trochę czasu aż deszcz choć trochę ustąpi i ruszyliśmy. W końcu naszym oczom ukazuje się zachmurzone spokojne morze i opustoszała plaża:



W tym miejscu znowu jesteśmy zmuszeni na długi postój w pobliskiej knajpie przy plaży. W końcu udaje nam się wyruszyć wzdłuż wybrzeża do samej Gdyni. Najpierw zatrzymanie na molo w Gdańsku w celu obczajenia widoku na zachód wybrzeża:





Jedziemy sprawnie opustoszałym bulwarem do Sopotu, gdzie wybitne pustki jak na tę porę roku. Molo również nie oblegane:



Z Sopotu do Gdyni dostajemy się bardzo uciążliwą trasą. Mariusz zaplanował trasę przez tę oto skarpę z nadzieją, że jest ona przejezdna:



Nic bardziej mylnego. Już samo to, że przejście jest oznaczone szlakiem pieszym sugerowało mojej żarówce w dynce żeby się tam nie zapuszczać (na podstawie doświadczenia z pieszym szlakiem czerwonym nadmorskim). Więcej było podprowadzania roweru pod strome wzgórza i sprowadzania po dużych nachyleniach niż samej jazdy. Jedyne co wynagradza ten trud to widoki:


Widok w kierunku Gdańska



W Gdyni natrafiamy na zawody w siatkówce plażowej, chowając się przed kolejnym deszczem, po czym udajemy się do portu.



Jadąc na stację PKP wstąpiliśmy po małe zakupy do pociągu i żegnamy trójmiasto z żenującą pogodą. W pociągu nie obyło się bez nietaktu, gdyż ze zmęczenia nie wiedzieliśmy, że wsiadamy do nie naszego wagonu. Na stacji w Gdańsku okazało się, że dwoje ludzi ma bilety na miejsca, na których siedzieliśmy, a nasz wagon jest kawałek dalej i również posiada miejsca na rowery. W Tczewie robimy szybką akcję przesiadka i dalej już jedziemy prosto do Gniezna, gdzie ja udaję się transportem zmotoryzowanym ze względu na skrajne zmęczenie nóg, a Mariusz ciśnie na kołach do Trzemeszna.

Podsumowując:
Wypad jak zwykle cieszy. Pokonałem w końcu barierę 300 km w ciągu jednego wypadu. Trójmiasto zawsze odwiedzam chętnie i jeszcze na pewno tam wrócę (może nawet w tym roku :) ). Trasa, w porównaniu do tej z Poznania do Kołobrzegu, jest ekstremalna. Od początku narzuciliśmy za duże tempo (w okolicach dwusetnego kilometra średnia wynosiła około 24,5 km/h - nie na moje nogi, a gdzie tu podjazdy). Pogoda w zasadzie nas nie zaskoczyła, bo byliśmy świadomi w co się pakujemy. Raczej bylibyśmy zaskoczeni gdybyśmy zastali słońce. Pozostaje tylko odpocząć i kręcić dalej :)
  • DST 305.80km
  • Teren 21.00km
  • Czas 14:33
  • VAVG 21.02km/h
  • Sprzęt Kross Level B8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl