Czwartek, 23 lutego 2017
Do pracy/z pracy
W pierwszą stronę puściłem się przez Wymysłowo i Kalinę teoretycznie optymalną drogą. Nie dość że pod wmordewind spowalniający do 15 km/h to jeszcze w błotnistym terenie. Droga między Wymysłowem a Kaliną w miarę przejezdna, jedynie w okolicy żwirowni błoto że szok. W tym miejscu zaliczam upadek #5 w tym roku, tym razem za sprawą SPD. Upadłem rękami na błoto (nie dałem rady wypiąć zabłoconych butów - większy opór). Swoją drogą średnia niezła: 5 upadków na 10 wyjazdów od początku roku :P
Powrót opustoszałą krajówką w około 35 minut z wiatrem w plecy (minęły mnie raptem 3 tiry).
Powrót opustoszałą krajówką w około 35 minut z wiatrem w plecy (minęły mnie raptem 3 tiry).
- DST 36.00km
- Teren 3.00km
- Czas 01:41
- VAVG 21.39km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 lutego 2017
Do pracy/z pracy
Pierwszy raz w tym roku do pracy rowerem. W pierwszą stronę postanowiłem pojechać naokoło przez Jastrzębowo i Strzyżewa, żeby mieć cały czas asfalt pod kołami i uniknąć spóźnienia do pracy. W drodze powrotnej postanowiłem zinwigilować drogi przez Lubochnię. Najpierw puściłem się leśnostradą w kierunku Piasków, która w okresie mrozów była lodowiskiem - okazało się że nadal jest, jeszcze długo będzie bo warstwa lodu jest bardzo gruba i zaliczyłem tam glebę #4 w tym roku. Postanowiłem odbić najbliższą ścieżką w kierunku Kujawek żeby nie prowadzić roweru przez prawie 3 kilometry i sprawdzić drogę polną do Wymysłowa. Tam w miarę przejezdnie, ale błotniście i miejscami lód na trasie ale jeszcze kilka dni dodatnich temperatur i będzie optymalnie. W pewnym miejscu gdzie chciałem ominąć lodowisko wjechałem w mega długi i twardy kolec, który przebił mi dętkę na wylot. Założyłem zapasową, w której okazało się, że też jest dziura i schodzi powietrze w tempie około 3 bar/5 km, więc dało się jechać dopompowując co jakiś czas do pełna.
- DST 49.25km
- Teren 3.00km
- Czas 02:36
- VAVG 18.94km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzemeszno -> Poznań z wiatrem
Na niedzielę zgadałem się z Mariuszem, który uszykował wcześniej ekipę składającą się z Grzegorza i Krzycha. Miał jechać też Kacper, ale tego dnia odpuścił. Kierunek jaki wybraliśmy to jazda z wiatrem w plecy do Poznania. Jak zobaczyłem ekipę, wiedziałem że będzie to mocny przejazd... Nic a nic się nie pomyliłem. Przejazd do Gniezna pod galerię, gdzie Mariusz miał coś do załatwienia, poszedł nadzwyczaj sprawnie i szybko. Jazda pod górkę z prędkością ~30 km/h, z górki ~50 km/h :P Od galerii ruszyliśmy przez Winiary i ulicę żabią do poznańskiej, gdzie w okolicy wylotu zjechaliśmy na pas równoległy do ekspresówki. W Woźnikach odbiliśmy na starą krajówkę i tak gnaliśmy aż do Poznania robiąc przerwę na stacji BP za Łubowem. Dla mnie ten postój okazał się niepotrzebny, ponieważ jak tylko ruszyliśmy, moje moce spadły z średniej ~30 km/h do średniej ~25 km/h. Nie mogłem jakoś już wejść na obroty. Tym samym spowolniłem również tętent towarzyszy, którzy co chwile zatrzymywali się czekając, pomimo moich sugestii jazdy bez postojów. Po około 2:10:00 ujrzeliśmy tablicę wjazdową do Poznania:

Po kilkunastu minutach zajechaliśmy już pod katedrę i ostrów tumski:

Przekroczenie Warty:

Kilka minut później meldujemy się na dworcu Garbary z oczekiwaniem na pociąg w wymiarze 20 minut. Powrót w nastrojowej atmosferze starym kiblem.

Po kilkunastu minutach zajechaliśmy już pod katedrę i ostrów tumski:

Przekroczenie Warty:

Kilka minut później meldujemy się na dworcu Garbary z oczekiwaniem na pociąg w wymiarze 20 minut. Powrót w nastrojowej atmosferze starym kiblem.
- DST 70.98km
- Czas 02:42
- VAVG 26.29km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 lutego 2017
XV Zimowy Bieg Trzech Jezior
W końcu udało mi się wybrać na ten bieg w roli kibica. Kiedyś były plany i możliwości fizyczne, żeby samemu wystartować, ale już dawno odszedłem od biegania. W pierwszą stronę przez Kruchowo i Ławki, gdzie już przy wjeździe do lasu można było spotkać rozgrzewających się uczestników. Pokręciłem chwilę w okolicach plaży i przez las pojechałem na start biegu ustawić się do porobienia zdjęć.

Kiedy cała świta już przebiegła pognałem na dziewiąty kilometr całkiem nieźle przygotowaną przez organizatorów trasą. Chwilę postałem i już pojawili się pierwsi ścigacze. Najpierw zwycięzca:

Później następni:

I jeszcze następni:

Kiedy tam już cała ekipa przebiegła postanowiłem wrócić na metę wyprzedzając sporo zawodników. Niestety tam baterie padły, a i zestaw zapasowy okazał się rozładowany. Powrót obrałem sobie przez Grabowo, gdzie walczyłem z potężnym wmordewindem, który wymroził mi i tak już zmarznięte od stania kończyny.

Kiedy cała świta już przebiegła pognałem na dziewiąty kilometr całkiem nieźle przygotowaną przez organizatorów trasą. Chwilę postałem i już pojawili się pierwsi ścigacze. Najpierw zwycięzca:

Później następni:

I jeszcze następni:

Kiedy tam już cała ekipa przebiegła postanowiłem wrócić na metę wyprzedzając sporo zawodników. Niestety tam baterie padły, a i zestaw zapasowy okazał się rozładowany. Powrót obrałem sobie przez Grabowo, gdzie walczyłem z potężnym wmordewindem, który wymroził mi i tak już zmarznięte od stania kończyny.
- DST 30.22km
- Teren 1.00km
- Czas 01:41
- VAVG 17.95km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 lutego 2017
Runda do Gniezna
Nie miałem konkretnego planu a jeździć się chciało, więc postanowiłem obadać drogi dojazdowe do Gniezna. W pierwszą stronę przez Wymysłowo i polną na Kalinę - tam w miarę przejezdnie, tylko w okolicach żwirowni lodowisko. Tam na szczęście z górki, więc w pozycji na żużlowca udało się zjechać bokiem :) W drodze powrotnej wymarzłem przez dość silny wmordewind przez Strzyżewa, Jastrzębowo, Kozłowo, Rudki. Skrót polny ominąłem ze względu na całkowite zlodowacenie.
- DST 45.04km
- Teren 3.00km
- Czas 02:25
- VAVG 18.64km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 stycznia 2017
Jastrzębowo
Wyjechałem przetestować warunki do jazdy. W pierwszą stronę przez Pasiekę i Hutę Trzemeszeńską. Na asfalcie warunki ok. Na polnych tragedia - wszystkie roztopy zamarznięte i pozostaje jazda na żużlowca, czyli jedna noga wystawiona i obciążone przednie koło na maksimum. Powrót całkowicie asfaltem przez Kruchowo. Warunki przednie oprócz wmordewindu. Udało się obejrzeć super zachód słońca:

- DST 14.17km
- Teren 2.00km
- Czas 00:48
- VAVG 17.71km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Lasy królewskie w białej szacie
Na środę udało zgadać się z Mariuszem i Grzegorzem na jazdę w mrozie i białej szacie powstałej w wyniku osiadania mgły na wszystkim dookoła. W rezultacie wyszedł najlepszy wyjazd tej zimy z racji najprzyjemniejszych widoków jakie można napotkać o tej porze roku. Dla mnie był też to istny poligon do testu jazdy z systemem SPD w terenie (niekiedy ciężkim). Stwierdziłem, że jeżeli przetrwam jazdę w takich warunkach, to żadne inne nie będą straszne :) Jazda przez Pasiekę, gdzie już zaczynają się świetne widoki:

Przez Hutę Trzemeszeńską wjeżdżamy do Jastrzębowa i kierujemy się na Smolary. Tam wbijamy się w leśną ścieżkę i zatrzymujemy na kolejną porcję zdjęć:


Jedziemy kawałek i znowu:



Wyjeżdżamy w okolice Dębówca, gdzie dochodzi do mojej gleby #3 w tym roku. Zapatruję się na Mariusza, który wjeżdżając na lód ogląda się na boki i wystraszyłem się, że zaraz się przewróci i na niego najadę. Zacząłem hamować i po chwili sam leżałem i ślizgałem się po tym lodzie. Przetestowałem przy okazji wypinanie pedałów w sytuacji awaryjnej - bez zarzutów :) Wstałem, otrzepałem się, założyłem łańcuch i przy okazji walnąłem foto tego co Mariusz podziwiał:

Pojechaliśmy w rejony Długiego Brodu, gdzie kolejna dawka super krajobrazów i zdjęć:


Tutaj podobno jest asfalt:

Powrót przez Grabowo i Kruchowo, gdzie jeszcze zatrzymujemy się na ujęcie zamarzniętego jeziora:

Wyjazd prawie że nie męczący, ale szło zmarznąć nawet dosyć mocno obłożeni warstwami ubrań. Na koniec jeszcze bonus w postaci mojej oszronionej i zaszumionej cyfrowo japy :)

Przez Hutę Trzemeszeńską wjeżdżamy do Jastrzębowa i kierujemy się na Smolary. Tam wbijamy się w leśną ścieżkę i zatrzymujemy na kolejną porcję zdjęć:


Jedziemy kawałek i znowu:



Wyjeżdżamy w okolice Dębówca, gdzie dochodzi do mojej gleby #3 w tym roku. Zapatruję się na Mariusza, który wjeżdżając na lód ogląda się na boki i wystraszyłem się, że zaraz się przewróci i na niego najadę. Zacząłem hamować i po chwili sam leżałem i ślizgałem się po tym lodzie. Przetestowałem przy okazji wypinanie pedałów w sytuacji awaryjnej - bez zarzutów :) Wstałem, otrzepałem się, założyłem łańcuch i przy okazji walnąłem foto tego co Mariusz podziwiał:

Pojechaliśmy w rejony Długiego Brodu, gdzie kolejna dawka super krajobrazów i zdjęć:


Tutaj podobno jest asfalt:

Powrót przez Grabowo i Kruchowo, gdzie jeszcze zatrzymujemy się na ujęcie zamarzniętego jeziora:

Wyjazd prawie że nie męczący, ale szło zmarznąć nawet dosyć mocno obłożeni warstwami ubrań. Na koniec jeszcze bonus w postaci mojej oszronionej i zaszumionej cyfrowo japy :)

- DST 44.71km
- Teren 11.00km
- Czas 02:12
- VAVG 20.32km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 stycznia 2017
Nadeszła wiekopomna chwila!
Nareszcie po sześciu latach jeżdżenia zainwestowałem w system SPD! Nigdy wcześniej nie miałem okazji z tym jeździć. Nabyłem buty już wcześniej, a w ostatnim czasie dotarły też pedały. Wybór padł na Force Click MTB:

Wahałem się czy poczekać z tym do wiosny, ale stwierdziłem, że to za dużo czasu. Założyłem więc pedały do roweru i pognałem do Jastrzębowa przy okazji załatwić jedną sprawę. Tak się prezentują przy rowerze:

Pierwsze wrażenie - coś pięknego. Noga sztywno jest zintegrowana z pedałami i jakoś tak bardziej czuć, że się kręci korbą. Stwierdzam, że trzeba będzie się na nowo nauczyć pedałować z włączeniem ciągnięcia nogi również w fazie, w której na platformach się odpoczywa. Od razu wyczułem, że łatwiej mi jeździć na większej kadencji niż cisnąć siłowo. Nie przewróciłem się tego dnia ani razu, mimo, że sprężyny są w miarę mocno skręcone i miałem kilka uślizgnięć tylnym kołem na lodzie. Na podjazdach też się człowiek jakoś tak mniej męczy. Zobaczymy co przyniosą jazdy w terenie i na stałych szlakach

Wahałem się czy poczekać z tym do wiosny, ale stwierdziłem, że to za dużo czasu. Założyłem więc pedały do roweru i pognałem do Jastrzębowa przy okazji załatwić jedną sprawę. Tak się prezentują przy rowerze:

Pierwsze wrażenie - coś pięknego. Noga sztywno jest zintegrowana z pedałami i jakoś tak bardziej czuć, że się kręci korbą. Stwierdzam, że trzeba będzie się na nowo nauczyć pedałować z włączeniem ciągnięcia nogi również w fazie, w której na platformach się odpoczywa. Od razu wyczułem, że łatwiej mi jeździć na większej kadencji niż cisnąć siłowo. Nie przewróciłem się tego dnia ani razu, mimo, że sprężyny są w miarę mocno skręcone i miałem kilka uślizgnięć tylnym kołem na lodzie. Na podjazdach też się człowiek jakoś tak mniej męczy. Zobaczymy co przyniosą jazdy w terenie i na stałych szlakach
- DST 14.60km
- Czas 00:38
- VAVG 23.05km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 stycznia 2017
Jezioro Wierzbiczany
Nosiło mnie już w pracy, więc postanowiłem zrobić kilka kilometrów. W pierwszą stronę na rozwidleniu koło starego wysypiska w prawo - koła zapadały się do połowy w śniegu. Znad jeziora przejechałem lasem w ciemności do Miat i z powrotem do Trzemeszna. Temperatura 3*C - idealna dla mnie do jeżdżenia w śniegu, wiatr w pierwszą stronę w twarz, drogi w większości zaśnieżone - to jest to co lubię :)
- DST 17.22km
- Teren 8.00km
- Czas 01:12
- VAVG 14.35km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 stycznia 2017
Rozpoczęcie nowego roku - Duszno i Gołąbki
Nowy rok, podobnie jak zeszły, zaskoczył nas śniegiem niedługo po rozpoczęciu nowego roku, więc zamierzyłem skorzystać z uroków białego krajobrazu. Szkoda, że nie udało mi się z Mariuszem i Kacprem zgadać dwa dni wcześniej, bo byśmy pokorzystali wspólnie - w piątek przegrałem ze strachem przed zimnem a w sobotę w ostatnim momencie zmieniły się plany, więc wyszło jak wyszło...
Postanowiłem odwiedzić dawno nie odwiedzanych rejonów, czyli wieży w Dusznie i jeziora w Gołąbkach. W pierwszą stronę przez folusz, obok młyna i tuż za rozwidleniem dróg polnych wpadam w koleinę i zeskakuję z rowera, po czym nie udało mi się ustać i zaliczam pierwszą glebę w poślizgu. Wstaję, otrzepuję się i jadę bez żadnych obrażeń. Nie trzeba było długo czekać i na pierwszym zjeździe tuż za asfaltem w Dusznie zaliczam drugą glebę z racji poślizgnięcia się tylnego koła. Tym razem zjeżdżam jakieś 5 metrów zanim się podnoszę, ale również bez żadnych obrażeń. W tym momencie mój styl jazdy zmienia się z jesiennego na zimowy i stwierdzam, że jednak jest ślisko. Chwilę później docieram do wieży:

Wchodzę na górę i chwytam widoki w kierunku Przyjmy:

i w kierunku Trzemeszna:

Do Gołąbek kieruję się przez Ignalin, Kruchowo i Ławki, gdzie droga w miarę oblodzona i niebezpieczna. Za Ławkami już droga jest nieodśnieżona i jedzie się bardzo przyjemnie. Docieram do plaży. Sporo ludzi i zamarznięte już całkowicie jezioro ma swój klimat:

Z Gołąbek przez Grabowo wykręcam na Jastrzębowo (nadal drogi nieodśnieżone) i stamtąd przez Hutę Trzemeszeńską na Pasiekę rozdziewiczyć tegoż dnia ścieżki:

Wykręcam jeszcze na hałdę i w kierunku Rudek, dalej nową ścieżką (całkowicie posoloną - fuj...) zataczam pętlę. Czekałem cały rok żeby wymrozić się na śnieżnym puchu!
Postanowiłem odwiedzić dawno nie odwiedzanych rejonów, czyli wieży w Dusznie i jeziora w Gołąbkach. W pierwszą stronę przez folusz, obok młyna i tuż za rozwidleniem dróg polnych wpadam w koleinę i zeskakuję z rowera, po czym nie udało mi się ustać i zaliczam pierwszą glebę w poślizgu. Wstaję, otrzepuję się i jadę bez żadnych obrażeń. Nie trzeba było długo czekać i na pierwszym zjeździe tuż za asfaltem w Dusznie zaliczam drugą glebę z racji poślizgnięcia się tylnego koła. Tym razem zjeżdżam jakieś 5 metrów zanim się podnoszę, ale również bez żadnych obrażeń. W tym momencie mój styl jazdy zmienia się z jesiennego na zimowy i stwierdzam, że jednak jest ślisko. Chwilę później docieram do wieży:

Wchodzę na górę i chwytam widoki w kierunku Przyjmy:

i w kierunku Trzemeszna:

Do Gołąbek kieruję się przez Ignalin, Kruchowo i Ławki, gdzie droga w miarę oblodzona i niebezpieczna. Za Ławkami już droga jest nieodśnieżona i jedzie się bardzo przyjemnie. Docieram do plaży. Sporo ludzi i zamarznięte już całkowicie jezioro ma swój klimat:

Z Gołąbek przez Grabowo wykręcam na Jastrzębowo (nadal drogi nieodśnieżone) i stamtąd przez Hutę Trzemeszeńską na Pasiekę rozdziewiczyć tegoż dnia ścieżki:

Wykręcam jeszcze na hałdę i w kierunku Rudek, dalej nową ścieżką (całkowicie posoloną - fuj...) zataczam pętlę. Czekałem cały rok żeby wymrozić się na śnieżnym puchu!
- DST 34.32km
- Teren 15.00km
- Czas 01:58
- VAVG 17.45km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze