Środa, 27 grudnia 2017
Skorzęcin, Powidz
Dzisiaj samotnie wybrałem się na pokonywanie kilometrów. Postanowiłem przetestować dwie rzeczy.
Pierwszą z nich były szlaki polne i leśne. O ile te drugie są co najmniej dobre (nie zabłocone), o tyle te pierwsze miejscami tragedia. Najgorzej jest w miejscach gdzie ciągniki rozjechały podmokłe fragmenty i idzie się ostro poślizgnąć lub zamoczyć koło powyżej piasty.
Druga rzecz to sprawdzenie czy potrafię jeździć w drugiej strefie tętna (wyliczonej jako procent HR max według wzoru: 220 - wiek), czyli w zakresie 116 - 135. Pierwszą strefę pomijam, bo to już nie dla mnie, a tym bardziej po dzisiejszym teście uważam, że nie na rower. Wynik jest dla mnie poniżej oczekiwań. Wykręciłem średnią około 18 km/h przy średniej HR 136 (czyli teoretycznie już w trzeciej strefie) w mieszanym terenie. Wniosek jest taki, że jeśli chciałbym schudnąć na rowerze (bo w drugiej strefie podobno najwięcej spala się tłuszczu), to nigdzie nigdy nie dojadę na czas :P Poza tym pierwsza lepsza górka i noga sama się rwie, żeby szybciej podjechać, przez co puls skacze do 3 - 4 strefy... Trzeba jednak znaleźć inne zajęcie przy którym uda mi się schudnąć kabana, chyba, że jak będę więcej jeździć, to puls zleci sam z siebie :)
Pierwsze co to udałem się do Skorzęcina co by sprawdzić co tam słychać. Wjechałem na molo i momentalnie nad głową przeleciał mi śmigłowiec wojskowy:
Jeszcze takie se foto w kierunku plaży i można jechać dalej:
W ośrodku parę osób grasowało. Udałem się dalej do Powidza często przeze mnie wybieraną kładką w lesie i przez Wylatkowo. Tam chmara żołnierzy amerykańskich chillowała w ośrodku i na bulwarze. Gdzieś w tle latał też cięższy samolot (pewnie Casa). Nie pozostając dłużej pojechałem wzdłuż torów do Przybrodzina. Przy plaży leży jakiś kawałek pomostu, w tle też jakiś rowerzysta - fotograf:
Podjechałem do góry do drogi Ostrowo - Powidz i pognałem w drogę powrotną przez Wylatkowo, szlakiem zielonym PPK i Kinno, Jerzykowo, Ostrowite. Gdzieś w drodze z Przybrodzina do Wylatkowa wybiło mi 5000 km w roku, więc zrealizowałem jakiś tam założony cel na ten rok. Jest to też mój najlepszy wynik życiowy w ciągu roku. Taka radość mnie ogarnęła, że postanowiłem zatrzymać się, wyjść z siebie i sam sobie pogratulować :)
Oczywiście nie zatrzymujemy się i ciśniemy ile fabryka dała :P
Pierwszą z nich były szlaki polne i leśne. O ile te drugie są co najmniej dobre (nie zabłocone), o tyle te pierwsze miejscami tragedia. Najgorzej jest w miejscach gdzie ciągniki rozjechały podmokłe fragmenty i idzie się ostro poślizgnąć lub zamoczyć koło powyżej piasty.
Druga rzecz to sprawdzenie czy potrafię jeździć w drugiej strefie tętna (wyliczonej jako procent HR max według wzoru: 220 - wiek), czyli w zakresie 116 - 135. Pierwszą strefę pomijam, bo to już nie dla mnie, a tym bardziej po dzisiejszym teście uważam, że nie na rower. Wynik jest dla mnie poniżej oczekiwań. Wykręciłem średnią około 18 km/h przy średniej HR 136 (czyli teoretycznie już w trzeciej strefie) w mieszanym terenie. Wniosek jest taki, że jeśli chciałbym schudnąć na rowerze (bo w drugiej strefie podobno najwięcej spala się tłuszczu), to nigdzie nigdy nie dojadę na czas :P Poza tym pierwsza lepsza górka i noga sama się rwie, żeby szybciej podjechać, przez co puls skacze do 3 - 4 strefy... Trzeba jednak znaleźć inne zajęcie przy którym uda mi się schudnąć kabana, chyba, że jak będę więcej jeździć, to puls zleci sam z siebie :)
Pierwsze co to udałem się do Skorzęcina co by sprawdzić co tam słychać. Wjechałem na molo i momentalnie nad głową przeleciał mi śmigłowiec wojskowy:
Jeszcze takie se foto w kierunku plaży i można jechać dalej:
W ośrodku parę osób grasowało. Udałem się dalej do Powidza często przeze mnie wybieraną kładką w lesie i przez Wylatkowo. Tam chmara żołnierzy amerykańskich chillowała w ośrodku i na bulwarze. Gdzieś w tle latał też cięższy samolot (pewnie Casa). Nie pozostając dłużej pojechałem wzdłuż torów do Przybrodzina. Przy plaży leży jakiś kawałek pomostu, w tle też jakiś rowerzysta - fotograf:
Podjechałem do góry do drogi Ostrowo - Powidz i pognałem w drogę powrotną przez Wylatkowo, szlakiem zielonym PPK i Kinno, Jerzykowo, Ostrowite. Gdzieś w drodze z Przybrodzina do Wylatkowa wybiło mi 5000 km w roku, więc zrealizowałem jakiś tam założony cel na ten rok. Jest to też mój najlepszy wynik życiowy w ciągu roku. Taka radość mnie ogarnęła, że postanowiłem zatrzymać się, wyjść z siebie i sam sobie pogratulować :)
Oczywiście nie zatrzymujemy się i ciśniemy ile fabryka dała :P
- DST 52.92km
- Teren 18.00km
- Czas 02:56
- VAVG 18.04km/h
- HRmax 174 ( 90%)
- HRavg 136 ( 70%)
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Graty za osiągnięcie 5k km. Rozumiem, że w 2018 podwajasz tą ilość? :P
maniek1981 - 23:14 sobota, 30 grudnia 2017 | linkuj
Komentuj