Niedziela, 12 marca 2017
Skorzęcin, Powidz
Na niedzielę wyszedłem z propozycją wypadu do rezerwatu Śnieżycowy Jar, gdyż na chwilę obecną przypada okres kwitnienia tych jakże pięknych kwiatów. Wstępnie wyjazd był umówiony na 7 rano. Niestety, ci co się zadeklarowali pojechali, ale beze mnie, bo zaspałem... Nie ma to jak pomysłodawca sam daje ciała :) (jednak cały tydzień nocnej zmiany dał się we znaki). Ale nie byłbym sobą, gdybym nie wyjechał tego dnia, więc wybrałem inny, nieco krótszy wariant pojeździć po lasach Powidzkiego Parku Krajobrazowego z odwiedzeniem Skorzęcina i Powidza. Teren ten nieprzypadkowo został przeze mnie wybrany, ponieważ miał stanowić istny poligon testowy dla mojego nowego nabytku, jakim jest Kross Level B8 zakupiony kilka dni wcześniej, otrzymany dwa dni wcześniej :)
I jeszcze moja uhahana gęba w siodle :)
Trochę gramoliłem się z przygotowaniem wierzchowca do jazdy, ale wolę spędzić więcej czasu na doregulowanie wszystkiego, niż później męczyć się z zatrzymywaniem i kręceniem czegoś na trasie. Jako że niby jest to ścigancka fura do XC, postanowiłem przetestować ją na trasie Winter Race. Niestety - najciekawsze smaczki zgubiłem (konkretnie ostatnie kilometry z sinusoidami i innymi atrakcjami) jednak co nieco zaznałem zjazdów i podjazdów. Trasa do około 10 kilometra wiodła szlakiem Winter Race, później w lesie pobłądziłem i wylądowałem na dukcie do Wylatkowa. Stamtąd już asfaltem do Powidza po drodze zgarniając panoramę na jezioro Powidzkie:
W Powidzu jeszcze zajeżdżam na deptak, gdzie spotykam swojego wąsatego brata. Czyż nie są podobni?
W tym samym miejscu,przy posiadówie na posiłek, zbiegają się okoliczne morsy przyciągając masę widowni:
Później standardowo ruszyłem wzdłuż torów do Przybrodzina, gdzie świeci pustkami:
Stamtąd już prosta droga do domu zielonym szlakiem, przez Kinno, Jerzykowo.
Jeszcze kilka słów odnośnie pierwszego dnia z nowym sprzętem.
Pokonałem w tym dniu nieco ponad 60 km.
Techicznie rower waży nieco więcej niż mój GT (około 1,5 kg więcej). Geometria ramy pasuje mi zarówno w starym jak i nowym. Wszystko chodzi jak w zegarku, jedynie amortyzator był zbyt miękko ustawiony i cały komfort jazdy w terenie został zakłócony. Nie ustawiłem go, bo nie miałem pompki, a kompresor na stacji paliw wpuścił jedynie 5 bar (jakieś 73 PSI), co było optymalnym ustawieniem na bikera ważącego 20 kg mniej.
Jeśli chodzi o napęd - przepaść pomiędzy 3x8 a 2x10. Przede wszystkim miałem spory problem z doborem optymalnej przerzutki w chwilowych warunkach panujących na trasie.
Hamulce - żyleta. Nigdy nie narzekałem na V-brake, ale 180 mm tarcza z przodu i hydrauliki to jest coś niesamowitego. Dosłownie wrzynają się w podłoże.
Pozycja na rowerze, wielkość ramy - przepaść pomiędzy GT a Krossem. Zupełnie inna pozycja; niby pochylam się tak samo, ale kierownica jest w innym miejscu, pedały znajdują się w innym miejscu. Generalnie wszystko jest w innym miejscu :)
Koła - duże koło ma znaczenie, ale tylko w terenie. Na asfalcie nie czułem żadnej różnicy pomiędzy 26" a 29". Przede wszystkim fajne jest to, że mogę zablokować amortyzator i nie tracę siły zbędnie uginając go. Za to wjeżdżając w teren zaczyna się prawdziwa zabawa. Rower przez wszelkie przeszkody przechodzi płynnie z obciążeniem niczym kulturysta robiąc ósme ćwiczenie na klatę (nie mylić z serią :) ). Na 26 calach miałem jakby tąpnięcie, przeskok z jazdy lekkiej w ultraciężką (np. korzenie, kamienie, podjazd etc.). Na dużych kołach rower jakby przygotowuje kolarza do zmiany obciążenia , przez co można efektywniej wykorzystać czas pokonywania przeszkód, albo nawet je zaniedbać kiedy są krótkie (po prostu przelecieć przez nie). Technicznie nie mogę powiedzieć złego słowa na ich temat, bo ich nie znam. Piasty podobne jak w GT z tym, że na sztywnych osiach (ciekawe co to daje), ponoć ciężkie. Obręcze bliżej mi nieznane, ponoć lekkie. Tarcze - duży plus, że z przodu pojawia się 180 mm.
Opony - to jest duży mankament w tym rowerze. Za niemałe pieniądze dają najniższą wersję Rapid Robów 2,1" w wersji drutowej. Na czymś jednak trzeba przyoszczędzić, a że opony zużywają się szybko, można szybko je wymienić. W tej kwestii nie narzekam, bo bieżnik jest w miarę przyczepny.
Ogólna ocena z jazdy - muszę się na nowo nauczyć jeździć. Pierwsze wrażenie to takie, że na asfalcie jest gorzej, a w terenie lepiej niż na GT. Nie potrafię jeszcze jednak pedałować optymalnie do warunków panujących pod kołami. Wiadomo - nie od razu Rzym zbudowano. Czuję jednak duży potencjał w tym rowerze.
Dlaczego akurat ten model?
Po pierwsze - miałem na wydanie na rower trochę pieniędzy, a że chciałem mieć coś porządnego, to zainwestowałem w zeszłoroczny sprzęt, który i tak kupiłem taniej.
Po drugie - chciałem zamówić Grand Canyon (droga przesyłka i długi czas oczekiwania) lub GT Zaskar Sport (nigdzie niedostępny w chwili poszukiwań), ale sprzęt tam ładowany do równowartości Krossa jest gorszy.
Po trzecie - mogłem kupić używany rower w dużo lepszej konfiguracji, ale uparłem się na nowy rower i tak zostało.
Po czwarte - mogłem kupić trochę tańszy, rower przykładowo Level B4 lub coś z alternatywy i go doinwestować, ale nie chciało mi się w to bawić i kupiłem gotowca, który spełnia moje wymagania ponadto.
Na tę chwilę uważam moje wypociny za zakończone i przy okazji następnych wyjazdów będę dzielić się kolejnymi wrażeniami z obcowania z nieznanym.
I jeszcze moja uhahana gęba w siodle :)
Trochę gramoliłem się z przygotowaniem wierzchowca do jazdy, ale wolę spędzić więcej czasu na doregulowanie wszystkiego, niż później męczyć się z zatrzymywaniem i kręceniem czegoś na trasie. Jako że niby jest to ścigancka fura do XC, postanowiłem przetestować ją na trasie Winter Race. Niestety - najciekawsze smaczki zgubiłem (konkretnie ostatnie kilometry z sinusoidami i innymi atrakcjami) jednak co nieco zaznałem zjazdów i podjazdów. Trasa do około 10 kilometra wiodła szlakiem Winter Race, później w lesie pobłądziłem i wylądowałem na dukcie do Wylatkowa. Stamtąd już asfaltem do Powidza po drodze zgarniając panoramę na jezioro Powidzkie:
W Powidzu jeszcze zajeżdżam na deptak, gdzie spotykam swojego wąsatego brata. Czyż nie są podobni?
W tym samym miejscu,przy posiadówie na posiłek, zbiegają się okoliczne morsy przyciągając masę widowni:
Później standardowo ruszyłem wzdłuż torów do Przybrodzina, gdzie świeci pustkami:
Stamtąd już prosta droga do domu zielonym szlakiem, przez Kinno, Jerzykowo.
Jeszcze kilka słów odnośnie pierwszego dnia z nowym sprzętem.
Pokonałem w tym dniu nieco ponad 60 km.
Techicznie rower waży nieco więcej niż mój GT (około 1,5 kg więcej). Geometria ramy pasuje mi zarówno w starym jak i nowym. Wszystko chodzi jak w zegarku, jedynie amortyzator był zbyt miękko ustawiony i cały komfort jazdy w terenie został zakłócony. Nie ustawiłem go, bo nie miałem pompki, a kompresor na stacji paliw wpuścił jedynie 5 bar (jakieś 73 PSI), co było optymalnym ustawieniem na bikera ważącego 20 kg mniej.
Jeśli chodzi o napęd - przepaść pomiędzy 3x8 a 2x10. Przede wszystkim miałem spory problem z doborem optymalnej przerzutki w chwilowych warunkach panujących na trasie.
Hamulce - żyleta. Nigdy nie narzekałem na V-brake, ale 180 mm tarcza z przodu i hydrauliki to jest coś niesamowitego. Dosłownie wrzynają się w podłoże.
Pozycja na rowerze, wielkość ramy - przepaść pomiędzy GT a Krossem. Zupełnie inna pozycja; niby pochylam się tak samo, ale kierownica jest w innym miejscu, pedały znajdują się w innym miejscu. Generalnie wszystko jest w innym miejscu :)
Koła - duże koło ma znaczenie, ale tylko w terenie. Na asfalcie nie czułem żadnej różnicy pomiędzy 26" a 29". Przede wszystkim fajne jest to, że mogę zablokować amortyzator i nie tracę siły zbędnie uginając go. Za to wjeżdżając w teren zaczyna się prawdziwa zabawa. Rower przez wszelkie przeszkody przechodzi płynnie z obciążeniem niczym kulturysta robiąc ósme ćwiczenie na klatę (nie mylić z serią :) ). Na 26 calach miałem jakby tąpnięcie, przeskok z jazdy lekkiej w ultraciężką (np. korzenie, kamienie, podjazd etc.). Na dużych kołach rower jakby przygotowuje kolarza do zmiany obciążenia , przez co można efektywniej wykorzystać czas pokonywania przeszkód, albo nawet je zaniedbać kiedy są krótkie (po prostu przelecieć przez nie). Technicznie nie mogę powiedzieć złego słowa na ich temat, bo ich nie znam. Piasty podobne jak w GT z tym, że na sztywnych osiach (ciekawe co to daje), ponoć ciężkie. Obręcze bliżej mi nieznane, ponoć lekkie. Tarcze - duży plus, że z przodu pojawia się 180 mm.
Opony - to jest duży mankament w tym rowerze. Za niemałe pieniądze dają najniższą wersję Rapid Robów 2,1" w wersji drutowej. Na czymś jednak trzeba przyoszczędzić, a że opony zużywają się szybko, można szybko je wymienić. W tej kwestii nie narzekam, bo bieżnik jest w miarę przyczepny.
Ogólna ocena z jazdy - muszę się na nowo nauczyć jeździć. Pierwsze wrażenie to takie, że na asfalcie jest gorzej, a w terenie lepiej niż na GT. Nie potrafię jeszcze jednak pedałować optymalnie do warunków panujących pod kołami. Wiadomo - nie od razu Rzym zbudowano. Czuję jednak duży potencjał w tym rowerze.
Dlaczego akurat ten model?
Po pierwsze - miałem na wydanie na rower trochę pieniędzy, a że chciałem mieć coś porządnego, to zainwestowałem w zeszłoroczny sprzęt, który i tak kupiłem taniej.
Po drugie - chciałem zamówić Grand Canyon (droga przesyłka i długi czas oczekiwania) lub GT Zaskar Sport (nigdzie niedostępny w chwili poszukiwań), ale sprzęt tam ładowany do równowartości Krossa jest gorszy.
Po trzecie - mogłem kupić używany rower w dużo lepszej konfiguracji, ale uparłem się na nowy rower i tak zostało.
Po czwarte - mogłem kupić trochę tańszy, rower przykładowo Level B4 lub coś z alternatywy i go doinwestować, ale nie chciało mi się w to bawić i kupiłem gotowca, który spełnia moje wymagania ponadto.
Na tę chwilę uważam moje wypociny za zakończone i przy okazji następnych wyjazdów będę dzielić się kolejnymi wrażeniami z obcowania z nieznanym.
- DST 64.13km
- Teren 28.00km
- Czas 03:08
- VAVG 20.47km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Gratuluję sprawienia sobie nowej maszyny. Ładny rower.
sebekfireman - 07:41 sobota, 18 marca 2017 | linkuj
W ten weekend w Śnieżycowym Jarze ma być najładniej, no ale w prognozie jest deszcz.
animalek - 13:48 piątek, 17 marca 2017 | linkuj
Gdybym miał więcej kasy, to bym kupił tez wyższym model Krossa ale ze dalej ujeżdżam nim to doinwestowałem w kółka, hamulce, amortyzatory i opony.
A właśnie w temacie opon, to w moim odczuciu rapidy roby robiły świetną robotę - zarówno na asfalcie jak i w górach - i co więcej, przez prawie 4-6 000 km nie miałem żadnego laczka. albo moje niebywałe szczęście albo porzadne gumy. Zwijalne opony mają sens, gdy bierzesz ze sobą na trase wielodnowego wyściug xc - zaś poza minimalnie większą wagai dużo większą róznicę w cenie, nie ma żadnej różnicy. Tak przynajmniej było w przypadku Vittoria / Geax Saguaro 2.2 (wczesniej 2.0 zwijalna). bobiko - 08:07 piątek, 17 marca 2017 | linkuj
Komentuj
A właśnie w temacie opon, to w moim odczuciu rapidy roby robiły świetną robotę - zarówno na asfalcie jak i w górach - i co więcej, przez prawie 4-6 000 km nie miałem żadnego laczka. albo moje niebywałe szczęście albo porzadne gumy. Zwijalne opony mają sens, gdy bierzesz ze sobą na trase wielodnowego wyściug xc - zaś poza minimalnie większą wagai dużo większą róznicę w cenie, nie ma żadnej różnicy. Tak przynajmniej było w przypadku Vittoria / Geax Saguaro 2.2 (wczesniej 2.0 zwijalna). bobiko - 08:07 piątek, 17 marca 2017 | linkuj