Informacje

  • Wszystkie kilometry: 47456.97 km
  • Km w terenie: 8573.55 km (18.07%)
  • Czas na rowerze: 94d 19h 56m
  • Prędkość średnia: 20.85 km/h
  • Więcej informacji.
2022 baton rowerowy bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy GrubyTno.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Statystyki odwiedzin

Poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Trasa Świnoujście - Hel dzień 5/5

Po świetnej regeneracji dzień rozpoczynam całkiem nieciekawie. Budzę się, drapię po nodze a tu jakieś ciało obce. Patrzę a tu kleszcz:



Niestety musiałem przesiedzieć z nim około 2 godzin zanim otworzono kiosk, w którym zaopatrzyłem się w pęsetę do wyciągnięcia chama. Wcześniej nie miałem sprzętu, a niefachowe usunięcie takiego świństwa może nieść za sobą drastyczne skutki. Po opanowaniu problemu przystąpiłem do wyruszenia w drogę. Przez Karwię i Jastrzębią Górę przejeżdżam bez jakichś ciekawszych odczuć. Widzę tylko jak dużo ludzi zbiera się na plażę po zaparkowanych przy lasach samochodach. Przeoczam niestety jedną z atrakcji jaką chciałem zobaczyć, czyli Obelisk Gwiazda Północy w miejscu najdalej wysuniętym na północ Polski. Docieram za to do nieczynnej latarni morskiej w Rozewiu:



Co ciekawsze, znajduje się tam też druga latarnia, która była dostępna dla turystów:



Kawałek dalej zajeżdżam na drugie śniadanie na klif, z którego mam taki widok:



Chwilę później jestem już we Władysławowie. Zajeżdżam zobaczyć na plażę, ale tak szybko jak tam wjeżdżam, tak szybko wracam. Zastałem takie tłumy:





Tam doświadczyłem właśnie co to znaczy zaawansowany parawaning :) Nie tracąc czasu rzucam się na cel podróży, czyli na drogę w kierunku Helu:





Jazda tamtędy zajmuje mi bardzo dużo czasu jak na 33 km - około dwóch godzin... Co mocniejsze depnięcie to przeskok łańcucha i niebezpieczeństwo uszkodzenia nogi... Z męką docieram w końcu do celu:



Nie omieszkałem też uchwycić swojej twarzy pod tą tablicą:



Niestety zwiedzanie Helu pozostawiam sobie na inne wakacje ze względu na mało czasu do odpływu promu do Gdańska. Zajeżdżam do portu, kupuję bilet i jazda na miejsce.



Pozostało tylko oglądać Hel coraz dalej:



I dalej



I dalej:



Jeszcze tylko przejazd w Gdańsku na stację, zakup biletu, co też okazało się niełatwe. Pani w kasie nie chciała sprzedać biletu na pociąg, którym chciałem jechać ze względu na brak miejsc dla rowerów. Kupiłem na późniejszy, ale zapytałem konduktorkę czy mogę jechać. Ta się zgodziła i w domu byłem o kilka godzin wcześniej niż przewidywałem.

Podsumowując:
- Nie udało się zrealizować planu wyjazdu. Początkowo chciałem dojechać do samej Krynicy Morskiej z zaliczeniem Helu i wrócić z Gdańska pociągiem
- Nie przygotowałem się dostatecznie do wyprawy. Brakowało mi długich ciuchów, bo nad ranem budziłem się delikatnie zmarznięty, nie wziąłem kilku ważnych dla mnie narzędzi ze zwykłego przeoczenia, przydała by się apteczka w razie co...
- Pogoda była, krótko mówiąc, zła
- Jechałem sam, co trochę momentami demotywowało i nie było z kim się napić piwa :)
- Zawiódł sprzęt, po części z mojego zaniedbania (napęd i hamulce) i po części trochę przypadkiem (licznik)
- Wyjechałem trochę za późno, co skróciło mi nieco urlop

+ To moja pierwsza wyprawa kilkudniowa w życiu, z sakwami i namiotem, do tego w stosunkowo trudnym miejscami terenie i jestem mega zadowolony
+ Przez 5 dni pokonałem niespełna 500 km i wytrzymałem, więc jest dobrze
+ Niesamowity klimat i niesamowite przeżycia przemierzać krainę nadmorską i poznawać nowe tereny, florę i faunę, tak różniące się od naszych wielkopolskich płaszczyzn
+ Na trasie można spotkać naprawdę ciekawych ludzi, nie przewidując tego i będąc takim indywidualistą jak ja :P
+ Taka wyprawa nastraja dodatkowo, a przez brak realizacji planu czuję niedosyt i potrzebę ponownego wyruszenia w nieznane
  • DST 62.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 15.50km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Przebrnąłem całą relację no i gratuluję pierwszej sakwiarskiej wycieczki. Zbyt łatwo nie miałeś - deszcz, kleszcze i awarie to chyba najgorsze rzeczy jakie mogą spotkać w czasie jazdy z bagażami i noclegami pod namiotem.
sebekfireman
- 17:29 piątek, 19 sierpnia 2016 | linkuj
Podsumowanie jest niemal takie same jak u mnie ;-)
bobiko
- 14:40 czwartek, 11 sierpnia 2016 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa oduma
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl