Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2017
Dystans całkowity: | 404.49 km (w terenie 164.00 km; 40.54%) |
Czas w ruchu: | 19:05 |
Średnia prędkość: | 21.20 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 36.77 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 29 października 2017
Konfrontacja z Grzegorzem - Duszno
Postanowiłem zbadać jak wielką siłę posiada orkan przechodzący aktualnie nad Polską o imieniu Grzegorz. W tym celu obrałem kierunek Duszno, aby uje**ć rower błotem. Wyszło mi to całkiem sprawnie, gdyż przez dłuższy odcinek musiałem wspinać się w górę rzeki:
Poza tym wywiało mnie niemiłosiernie, więc mogę powiedzieć, że orkan mocny był :)
Poza tym wywiało mnie niemiłosiernie, więc mogę powiedzieć, że orkan mocny był :)
- DST 24.37km
- Teren 12.00km
- Czas 01:19
- VAVG 18.51km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 października 2017
Dookoła Jeziora Wierzbiczany
- DST 36.62km
- Teren 24.00km
- Czas 01:51
- VAVG 19.79km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 października 2017
Wał wydartowski, Gołąbki
- DST 48.77km
- Teren 16.00km
- Czas 02:12
- VAVG 22.17km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 października 2017
Skorzęcin
Postanowiłem odświeżyć sobie szlak niebieski z jedynką. Na początek pojechałem przez Miaty, żeby nieopodal lasu wbić się na ten szlak. Nim dojechałem do samego ośrodka w Skorzęcinie. Aura typowo jesienna, woda spokojna, zero wiatru:
W drodze powrotnej wykręciłem na trasę Winter Race, którą dojechałem do Kinna. Ciekawostką jest, że kilka miesięcy temu podczas biegania na odcinku między początkiem trasy (zaraz za wjazdem na ośrodek) a leśnictwem Piłka spotkałem na swojej drodze swobodnie biegające dwa dorosłe Owczarki Niemieckie, które patrzyły się na mnie, a ja jak wryty patrzyłem co mają zamiar zrobić. Wyszło tak, że okrążyły mnie wbiegając w głąb lasu, obserwowały z drugiej strony duktu i kiedy ja ruszyłem jeden zerwał się do biegu w moją stronę, ale po chwili odpuścił. Nie ukrywam, że od tamtej pory w mocnym stresie jeździłem w tamtych rejonach. Dzisiaj na tym samym odcinku, mniej więcej w tym samym miejscu spotkałem ponownie te Owczarki przebiegające mi drogę, ale byłem w takiej odległości, że mnie nie zauważyły. Odczekałem chwilę i pojechałem dalej. Zastanawiam się co teraz zrobić z tym faktem, bo policja prawdopodobnie nic z tym nie zrobi, a w sąsiedztwie znajduje się leśnictwo, które teoretycznie mogłoby coś z tym zrobić. Temat stanowi na tyle problem, że kiedyś ktoś się wybierze w tamte rejony i może zostać zaatakowany przez te zwierzaki, co może się skończyć tragicznie. Po pierwszym spotkaniu mogę tylko twierdzić, że są one oswojone ale skrajną nieodpowiedzialnością jest wypuszczać takie psy na wolność... Wszak rowerzystę szybciej pies pogoni niż pieszego. Trzeba się wyposażyć w gaz pieprzowy na tamte szlaki.
Powrót przez Kinno i skrótem w polną, gdzie nałapałem mnóstwo babiego lata:
Dalej Jerzykowo, Ostrowite, Zieleń.
W drodze powrotnej wykręciłem na trasę Winter Race, którą dojechałem do Kinna. Ciekawostką jest, że kilka miesięcy temu podczas biegania na odcinku między początkiem trasy (zaraz za wjazdem na ośrodek) a leśnictwem Piłka spotkałem na swojej drodze swobodnie biegające dwa dorosłe Owczarki Niemieckie, które patrzyły się na mnie, a ja jak wryty patrzyłem co mają zamiar zrobić. Wyszło tak, że okrążyły mnie wbiegając w głąb lasu, obserwowały z drugiej strony duktu i kiedy ja ruszyłem jeden zerwał się do biegu w moją stronę, ale po chwili odpuścił. Nie ukrywam, że od tamtej pory w mocnym stresie jeździłem w tamtych rejonach. Dzisiaj na tym samym odcinku, mniej więcej w tym samym miejscu spotkałem ponownie te Owczarki przebiegające mi drogę, ale byłem w takiej odległości, że mnie nie zauważyły. Odczekałem chwilę i pojechałem dalej. Zastanawiam się co teraz zrobić z tym faktem, bo policja prawdopodobnie nic z tym nie zrobi, a w sąsiedztwie znajduje się leśnictwo, które teoretycznie mogłoby coś z tym zrobić. Temat stanowi na tyle problem, że kiedyś ktoś się wybierze w tamte rejony i może zostać zaatakowany przez te zwierzaki, co może się skończyć tragicznie. Po pierwszym spotkaniu mogę tylko twierdzić, że są one oswojone ale skrajną nieodpowiedzialnością jest wypuszczać takie psy na wolność... Wszak rowerzystę szybciej pies pogoni niż pieszego. Trzeba się wyposażyć w gaz pieprzowy na tamte szlaki.
Powrót przez Kinno i skrótem w polną, gdzie nałapałem mnóstwo babiego lata:
Dalej Jerzykowo, Ostrowite, Zieleń.
- DST 42.83km
- Teren 21.00km
- Czas 02:00
- VAVG 21.41km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 października 2017
Wieniec, Mogilno
Na poniedziałek obrałem kierunek kujawy, a konkretnie Jezioro Wienieckie, które w dniu dzisiejszym prezentuje się tak:
Następnie objechałem dookoła Jezioro Chwałowskie i wykręciłem na Mogilno, zajeżdżając jeszcze pod fontanne, która już jest wyłączona:
Po drodze cyknąłem jeszcze panoramę Jeziora Mogileńskiego, czyli de facto zaliczyłem dzisiaj trzy jeziora :)
Powrót przez Wydartowo i folusz oraz dokręcenie przez Pasiekę i Rudki.
Następnie objechałem dookoła Jezioro Chwałowskie i wykręciłem na Mogilno, zajeżdżając jeszcze pod fontanne, która już jest wyłączona:
Po drodze cyknąłem jeszcze panoramę Jeziora Mogileńskiego, czyli de facto zaliczyłem dzisiaj trzy jeziora :)
Powrót przez Wydartowo i folusz oraz dokręcenie przez Pasiekę i Rudki.
- DST 52.20km
- Teren 21.00km
- Czas 02:22
- VAVG 22.06km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 października 2017
Zakończenie sezonu motocyklowego w Gnieźnie
Tę niedzielę uznałem za dobrą do pokręcenia w trybie niezmuszeniowym. Z tego tytułu ustaliłem, że pojadę do Gniezna z dwóch powodów: po pierwsze - "odbiór techniczny" nowego obiektu na terenie dawnych koszar przy ul. Wrzesińskiej, mianowicie pumptracka, a po drugie - obczajenie wydarzenia związanego z zakończeniem sezonu motocyklowego 2017. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Początkowo miałem jechać rano z ekipą z Trzemeszna, którzy jechali w tym samym kierunku, ale objazdem przez Duszno, ale plany się pokrzyżowały i mogłem ruszyć dopiero po południu. Po drodze spotkałem Grzegorza, który oznajmił, że niedawno wrócili do domu, więc byłem pewny, że się już z nimi nie minę. Początkowo obrałem kierunek skarpy na Wierzbiczanach przez święte, z której jak zwykle rozlega się świetny widok (tym bardziej, że już liście opadają i nie zasłaniają widoku):
Dalej w okolicy działek odbiłem na niebieski szlak z jedynką, by dotrzeć do plaży w Jankowie Dolnym. Tam dosłownie postój na łyk wody i jazda do Jankowa Dolnego, gdzie wyjechałem koło oczyszczalni ścieków. Przejeżdżając koło kościoła zauważyłem, że odbywa się jakaś akcja ratunkowa z udziałem śmigłowca LPR i tłumem zainteresowanych, kręcących reportaże. Nie zastanawiając się dołączyłem do nich :)
W Jankowie wykręciłem w wąską asfaltówkę i szutrem pod i przy DK15 dotarłem do ul. Wełnickiej, skąd odbiłem nad Jezioro Winiary.
Dalej dotarłem na rynek, gdzie zastałem zbyt małą ilość motocykli, żeby sądzić, że to w tym miejscu odbywa się rzeczone wydarzenie:
Jako, że nie wiedziałem gdzie to się odbywa, pojechałem wzdłuż Jeziora Jelonek i przez Dalki do ul. Wrzesińskiej. Tam klimat już bardziej mi pasował do jakiegokolwiek wydarzenia. Okazało się, że pumptrack powstał w tym samym miejscu, w którym zjechali się motocykliści, więc upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu :) Sam pumptrack wygląda tak (jeszcze nie odebrany oficjalnie, a już ostro katowany przez modzież):
Stwierdziłem, że nie pcham się z moim rowerem i umiejętnościami w ten gąszcz i objadę okolicę. Przy parkingu PWSZ zastałem sporą ilość parkujących jednośladów:
Kawałek dalej ze swoim asortymentem rozstawiło się Stowarzyszenie Miłośników Sprzętu Wojskowego:
Zjechali się też właściciele innych klasyków:
Prawdopodobnie trafiłem już na zaawansowany etap zlotu, bo większość uczestników pewnie już się rozjechała w swoje strony. Droga powrotna to jazda przez Tajwan, ul. Słoneczną, gdzie w miejscu dawnych trzech mostów utworzono już pas ruchu w celu wyeliminowania świateł:
Można by rzec, że droga do mojej dawnej pracy to teraz będzie istne El Dorado :) Dalej jazda przez Lubochnię, Kujawki, wykręt na Miaty i prosto do domu zaliczając jeszcze park. Niedziela spędzona świetnie, choć mało kilometrów.
Dalej w okolicy działek odbiłem na niebieski szlak z jedynką, by dotrzeć do plaży w Jankowie Dolnym. Tam dosłownie postój na łyk wody i jazda do Jankowa Dolnego, gdzie wyjechałem koło oczyszczalni ścieków. Przejeżdżając koło kościoła zauważyłem, że odbywa się jakaś akcja ratunkowa z udziałem śmigłowca LPR i tłumem zainteresowanych, kręcących reportaże. Nie zastanawiając się dołączyłem do nich :)
W Jankowie wykręciłem w wąską asfaltówkę i szutrem pod i przy DK15 dotarłem do ul. Wełnickiej, skąd odbiłem nad Jezioro Winiary.
Dalej dotarłem na rynek, gdzie zastałem zbyt małą ilość motocykli, żeby sądzić, że to w tym miejscu odbywa się rzeczone wydarzenie:
Jako, że nie wiedziałem gdzie to się odbywa, pojechałem wzdłuż Jeziora Jelonek i przez Dalki do ul. Wrzesińskiej. Tam klimat już bardziej mi pasował do jakiegokolwiek wydarzenia. Okazało się, że pumptrack powstał w tym samym miejscu, w którym zjechali się motocykliści, więc upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu :) Sam pumptrack wygląda tak (jeszcze nie odebrany oficjalnie, a już ostro katowany przez modzież):
Stwierdziłem, że nie pcham się z moim rowerem i umiejętnościami w ten gąszcz i objadę okolicę. Przy parkingu PWSZ zastałem sporą ilość parkujących jednośladów:
Kawałek dalej ze swoim asortymentem rozstawiło się Stowarzyszenie Miłośników Sprzętu Wojskowego:
Zjechali się też właściciele innych klasyków:
Prawdopodobnie trafiłem już na zaawansowany etap zlotu, bo większość uczestników pewnie już się rozjechała w swoje strony. Droga powrotna to jazda przez Tajwan, ul. Słoneczną, gdzie w miejscu dawnych trzech mostów utworzono już pas ruchu w celu wyeliminowania świateł:
Można by rzec, że droga do mojej dawnej pracy to teraz będzie istne El Dorado :) Dalej jazda przez Lubochnię, Kujawki, wykręt na Miaty i prosto do domu zaliczając jeszcze park. Niedziela spędzona świetnie, choć mało kilometrów.
- DST 54.00km
- Teren 19.00km
- Czas 02:43
- VAVG 19.88km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 października 2017
Serwis tylnego koła
Powtórka z rozrywki, czyli kolejna strzelona szprycha zauważona już na wyścigu w Łopuchowie. Ile jeszcze szprych walnie pod moim tyłkiem zanim zbankrutuję?
- DST 4.60km
- Czas 00:12
- VAVG 23.00km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 października 2017
Jastrzębowo
- DST 14.45km
- Czas 00:35
- VAVG 24.77km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 października 2017
Bike Cross Maraton Łopuchowo
W niedzielę wybraliśmy się ekipą z Trzemeszna ponownie na wyścig z cyklu Bike Cross Maraton. Tym razem to już ostatni wyścig w tym roku. A szkoda bo spodobała mi się ta rozrywka rowerowa :)
Od samego przyjazdu na miejsce startu byliśmy pesymistycznie nastawieni co do pogody. Padało całą drogę dojazdową, było zimno (niespełna 10*C) i dosyć wietrznie. W domu przygotowałem się odpowiednio zjadając lekkie śniadanie i zabierając wszystko co mi potrzebne na wyścig (wyciągnąłem wnioski z poprzedniego startu). Podczas rozgrzewki okazało się, że aura robi się o wiele przyjemniejsza na tyle, że rozważam jazdę w krótkim. Wygrywa jednak rozsądek i pozostaję przy długich ciuchach, bo mamy w końcu październik.
Start odbywa się nie po mojej myśli. Ruszam na szarym końcu sektora gdyż załączył mi się wysoki puls w wyniku stresu. Nogi zrobiły się miękkie i sam start odbywał się po nasiąkniętym wodą boisku co sprawiało wrażenie jak by się jechało po gąbce. Po uspokojeniu, wyjechaniu na asfalt i wzięciu łyka z bidonu zacząłem kręcić tak jak powinienem, doganiając mój sektor i końcówkę z sektora kobiet. Już przed wjazdem w teren miałem wyprzedzonych większość, która mogła by zawadzać. Jednak do 15 kilometra miałem wrażenie że wyprzedzam tylko kobiety i dzieci, co pewnie było złudnym wrażeniem, bo wśród wyprzedzanych byli oczywiście również inni. Jak to bywa u mnie, bilans wyprzedzonych i wyprzedzających wychodzi mniej więcej na zero, natomiast tempo uważałem za dość konkretne (chociażby ze względu na to, że w pewnych momentach miałem myśli o zatrzymaniu się :). Jakoś pod koniec wyścigu, około 2 km przed asfaltem dogania mnie czołówka z kategorii MEGA, a po chwili kolejna grupka. Na asfalcie docisnąłem jeszcze na tyle, że wyprzedziłem jeszcze kogoś i ostateczny odcinek na boisku to tylko formalność, bo miałem spory zapas za sobą. Aczkolwiek wiadomo, że tutaj człowiek nie ściga się z innymi, a jedynie z czasem.
Wyniki moje wyglądają następująco:
Dystans MINI 30 km
Czas: 1:28:23
Miejsce open: 194/308 (mniej więcej 2/3 stawki)
Miejsce kat. M2: 22/31 (mniej więcej 2/3 stawki)
Postęp jakiś jest chociażby w tym kierunku, że podskoczyłem o kilka miejsc w open, ale wyścig ukończyło mniej osób, więc trudno to przeanalizować. Cały czas zadowolenie jest z wyników, choć już pojawiają się w głowie drobne plany na lepszą formę w przyszłym roku. Czas pokaże jak to wszystko wyjdzie. Oby lenistwo nie wzięło góry :)
Ze zdjęciami bida jak diabli, więc wrzucam jedynące jakie znalazłem. Jak byś czytał/a to i miał/a więcej zdjęć z gościem w niebieskiej bluzie z kapturem to proszę o kontakt :)
Od samego przyjazdu na miejsce startu byliśmy pesymistycznie nastawieni co do pogody. Padało całą drogę dojazdową, było zimno (niespełna 10*C) i dosyć wietrznie. W domu przygotowałem się odpowiednio zjadając lekkie śniadanie i zabierając wszystko co mi potrzebne na wyścig (wyciągnąłem wnioski z poprzedniego startu). Podczas rozgrzewki okazało się, że aura robi się o wiele przyjemniejsza na tyle, że rozważam jazdę w krótkim. Wygrywa jednak rozsądek i pozostaję przy długich ciuchach, bo mamy w końcu październik.
Start odbywa się nie po mojej myśli. Ruszam na szarym końcu sektora gdyż załączył mi się wysoki puls w wyniku stresu. Nogi zrobiły się miękkie i sam start odbywał się po nasiąkniętym wodą boisku co sprawiało wrażenie jak by się jechało po gąbce. Po uspokojeniu, wyjechaniu na asfalt i wzięciu łyka z bidonu zacząłem kręcić tak jak powinienem, doganiając mój sektor i końcówkę z sektora kobiet. Już przed wjazdem w teren miałem wyprzedzonych większość, która mogła by zawadzać. Jednak do 15 kilometra miałem wrażenie że wyprzedzam tylko kobiety i dzieci, co pewnie było złudnym wrażeniem, bo wśród wyprzedzanych byli oczywiście również inni. Jak to bywa u mnie, bilans wyprzedzonych i wyprzedzających wychodzi mniej więcej na zero, natomiast tempo uważałem za dość konkretne (chociażby ze względu na to, że w pewnych momentach miałem myśli o zatrzymaniu się :). Jakoś pod koniec wyścigu, około 2 km przed asfaltem dogania mnie czołówka z kategorii MEGA, a po chwili kolejna grupka. Na asfalcie docisnąłem jeszcze na tyle, że wyprzedziłem jeszcze kogoś i ostateczny odcinek na boisku to tylko formalność, bo miałem spory zapas za sobą. Aczkolwiek wiadomo, że tutaj człowiek nie ściga się z innymi, a jedynie z czasem.
Wyniki moje wyglądają następująco:
Dystans MINI 30 km
Czas: 1:28:23
Miejsce open: 194/308 (mniej więcej 2/3 stawki)
Miejsce kat. M2: 22/31 (mniej więcej 2/3 stawki)
Postęp jakiś jest chociażby w tym kierunku, że podskoczyłem o kilka miejsc w open, ale wyścig ukończyło mniej osób, więc trudno to przeanalizować. Cały czas zadowolenie jest z wyników, choć już pojawiają się w głowie drobne plany na lepszą formę w przyszłym roku. Czas pokaże jak to wszystko wyjdzie. Oby lenistwo nie wzięło góry :)
Ze zdjęciami bida jak diabli, więc wrzucam jedynące jakie znalazłem. Jak byś czytał/a to i miał/a więcej zdjęć z gościem w niebieskiej bluzie z kapturem to proszę o kontakt :)
- DST 40.46km
- Teren 24.00km
- Czas 01:58
- VAVG 20.57km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 października 2017
Vuelta de Skorzęcin
Trasa przez Gaj, lasy PPK, leśniczówka w Piłce, dalej zamiast do Kinna to prosto na podjazd wąwozem i najciekawsze fragmenty trasy Winter Race i do ośrodka. Stamtąd żeby ominąć potencjalnie deszczową chmurę cisnąłem pod wiatr do Kołaczkowa, skąd odbiłem na Trzemeszno z wiatrem w plecy. Ten odcinek był bardzo przyjemny :)
- DST 45.26km
- Teren 14.00km
- Czas 02:03
- VAVG 22.08km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze