Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2016
Dystans całkowity: | 692.90 km (w terenie 105.00 km; 15.15%) |
Czas w ruchu: | 32:43 |
Średnia prędkość: | 21.18 km/h |
Suma podjazdów: | 741 m |
Suma kalorii: | 5193 kcal |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 43.31 km i 2h 02m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 31 maja 2016
Do pracy/z pracy
- DST 12.70km
- Czas 00:36
- VAVG 21.17km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 maja 2016
Do pracy/z pracy + miasto
- DST 21.40km
- Czas 01:05
- VAVG 19.75km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 maja 2016
Do pracy/z pracy
- DST 13.50km
- Czas 00:40
- VAVG 20.25km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 maja 2016
Do pracy/z pracy
- DST 16.90km
- Czas 00:50
- VAVG 20.28km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 maja 2016
Do pracy/z pracy
- DST 12.70km
- Teren 1.00km
- Czas 00:37
- VAVG 20.59km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 maja 2016
Do pracy/z pracy + miasto
- DST 17.50km
- Teren 2.00km
- Czas 00:54
- VAVG 19.44km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 maja 2016
Do pracy/z pracy
- DST 12.80km
- Czas 00:38
- VAVG 20.21km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 maja 2016
Poznań -> Kołobrzeg w jedną noc vol. 2
Przyszedł czas na dokonanie kolejnego wyczynu jakim jest jazda nad morze rowerem w jedną noc. Co prawda tydzień po fakcie okrążenia Poznania jego wytyczonym pierścieniem, ale nie czułem się jakiś osłabiony/nie w formie/zmęczony etc. Mógłbym stwierdzić nawet, że zeszłotygodniowa dwusetka pomogła mi w utrzymaniu stanu psychicznego na tej nudnej miejscami trasie. Tripa tego zaliczyłem ponownie z ekipą Travel & Cycle Team w o wiele liczniejszym składzie niż w ubiegłym roku. Spod umówionego miejsca, jakim było technikum energetyczne, ruszyliśmy w dwudziestu w dwóch równolicznych grupach oddalonych od siebie.
Na powyższych zdjęciach widać ogrom ludzi (brakuje mnie i jednego sikacza :) )
Rozruch w miarę sprawny. Kawałek za Kiekrzem część grupy poniosło i zgubiłem ich na moment z pola widzenia. Po niedługim czasie jedna osoba odpadła z powodu odnowionej kontuzji kolana (dobrze, że niespełna 20 km od Poznania) i dalej pojechaliśmy w 19 osób. Dowiedziałem się, że jedna osoba będzie czekać na nas w Czarnkowie, więc bilans osób wyjdzie na zero.
Przymusowy postój w Szamotułach spowodowany przejazdem pociągu:
I chwilę później okupujemy wejście do Biedronki, gdzie ubieramy się cieplej, posilamy, robimy zakupy i ujawniamy swoje drugie oblicza (znany już z ostatniego wyjazdu Avengers z lewej):
Za Szamotułami znowu podział ekipy na tych co chcą jechać >30 km/h i tych chcących dojechać :)
Gdzieś na trasie wygląda to tak:
Następny postój dopiero w Czarnkowie, gdzie kolejne posiłki i zakupy są dokonywane:
Ogólnie czas mieliśmy o wiele lepszy niż w zeszłym roku, między innymi za sprawą wyjazdu o godzinę wcześniej i braku okrutnego zimna. Noc była w miarę krótka i z niewieloma dłuższymi postojami. Okazało się, że grochówka za Wałczem, gdzie zimowaliśmy w zeszłym roku, została zlikwidowana. Bez postoju gnamy na Czaplinek, gdzie krótka pauza na am am i jazda przez Drawski Park do Połczyna-Zdrój i dalej do Białogardu. O dziwo mamy świetną średnią na tym odcinku. Gdzieś tam już robi się jasno:
Po niedługim czasie psuje się pogoda i robimy przymusowy postój na przystanku autobusowym z powodu deszczu. Od tamtej pory pada już przez około 50 km. W przerwach między deszczem a deszczem próbujemy się posuwać dalej. Kolejny postój na stacji paliw w Białogardzie i jazda ostatnie 35 km z jedną przerwą na ulewę. Nawet tęcza się pojawiła:
Do Kołobrzegu wjeżdżamy o dziwo nie zmoknięci i bez dwóch osób, które zrezygnowały w Białogardzie:
Morze wyglądało mniej więcej tak:
Mimo wrednej pogody dwóch śmiałków postanowiło zażyć kąpieli:
Większość czasu przesiedzieliśmy w smażalni, gdzie spożyliśmy rybę, a żeby się nie nudzić, degustujemy też lokalne specyfiki:
Podsumowując:
Wyruszyliśmy o godzinie 17 z Poznania, dotarliśmy na miejsce około 9, więc czas łączny podróży to 16 godzin, natomiast czas samej jazdy to niespełna 12 godzin. Znowu nie udało mi się przebić magicznych 300 kilometrów za jednym razem (zabrakło prawie 30 km). Z wyjazdu jestem bardzo zadowolony. Gdyby nie pogoda na miejscu, byłby to wyjazd idealny. Za rok pewnie znowu ruszam.
Na powyższych zdjęciach widać ogrom ludzi (brakuje mnie i jednego sikacza :) )
Rozruch w miarę sprawny. Kawałek za Kiekrzem część grupy poniosło i zgubiłem ich na moment z pola widzenia. Po niedługim czasie jedna osoba odpadła z powodu odnowionej kontuzji kolana (dobrze, że niespełna 20 km od Poznania) i dalej pojechaliśmy w 19 osób. Dowiedziałem się, że jedna osoba będzie czekać na nas w Czarnkowie, więc bilans osób wyjdzie na zero.
Przymusowy postój w Szamotułach spowodowany przejazdem pociągu:
I chwilę później okupujemy wejście do Biedronki, gdzie ubieramy się cieplej, posilamy, robimy zakupy i ujawniamy swoje drugie oblicza (znany już z ostatniego wyjazdu Avengers z lewej):
Za Szamotułami znowu podział ekipy na tych co chcą jechać >30 km/h i tych chcących dojechać :)
Gdzieś na trasie wygląda to tak:
Następny postój dopiero w Czarnkowie, gdzie kolejne posiłki i zakupy są dokonywane:
Ogólnie czas mieliśmy o wiele lepszy niż w zeszłym roku, między innymi za sprawą wyjazdu o godzinę wcześniej i braku okrutnego zimna. Noc była w miarę krótka i z niewieloma dłuższymi postojami. Okazało się, że grochówka za Wałczem, gdzie zimowaliśmy w zeszłym roku, została zlikwidowana. Bez postoju gnamy na Czaplinek, gdzie krótka pauza na am am i jazda przez Drawski Park do Połczyna-Zdrój i dalej do Białogardu. O dziwo mamy świetną średnią na tym odcinku. Gdzieś tam już robi się jasno:
Po niedługim czasie psuje się pogoda i robimy przymusowy postój na przystanku autobusowym z powodu deszczu. Od tamtej pory pada już przez około 50 km. W przerwach między deszczem a deszczem próbujemy się posuwać dalej. Kolejny postój na stacji paliw w Białogardzie i jazda ostatnie 35 km z jedną przerwą na ulewę. Nawet tęcza się pojawiła:
Do Kołobrzegu wjeżdżamy o dziwo nie zmoknięci i bez dwóch osób, które zrezygnowały w Białogardzie:
Morze wyglądało mniej więcej tak:
Mimo wrednej pogody dwóch śmiałków postanowiło zażyć kąpieli:
Większość czasu przesiedzieliśmy w smażalni, gdzie spożyliśmy rybę, a żeby się nie nudzić, degustujemy też lokalne specyfiki:
Podsumowując:
Wyruszyliśmy o godzinie 17 z Poznania, dotarliśmy na miejsce około 9, więc czas łączny podróży to 16 godzin, natomiast czas samej jazdy to niespełna 12 godzin. Znowu nie udało mi się przebić magicznych 300 kilometrów za jednym razem (zabrakło prawie 30 km). Z wyjazdu jestem bardzo zadowolony. Gdyby nie pogoda na miejscu, byłby to wyjazd idealny. Za rok pewnie znowu ruszam.
- DST 273.20km
- Czas 11:56
- VAVG 22.89km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 maja 2016
Do pracy/z pracy
- DST 12.60km
- Czas 00:34
- VAVG 22.24km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 maja 2016
Do pracy/z pracy
- DST 20.00km
- Czas 00:59
- VAVG 20.34km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze