Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2016
Dystans całkowity: | 182.95 km (w terenie 66.00 km; 36.08%) |
Czas w ruchu: | 09:35 |
Średnia prędkość: | 19.09 km/h |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 45.74 km i 2h 23m |
Więcej statystyk |
Sylwestrowy Rajd Rowerowy/PODSUMOWANIE ROKU 2016
Ostatni wyjazd w tym roku to sylwestrowy rajd organizowany przez Stowarzyszenie Pod Żaglami we współpracy z Mariuszem i Kacprem jako wymyślających trasę i dopinających szczegółów. Wyjazd planowany na godzinę 9 został opóźniony na moje szczęście o 20 minut ze względu na awarię maszyny jednego z uczestników. Na szczęście, bo sam dotarłem tam 5 minut po planowanym starcie. Trasa wiodła przez Miaty do Krzyżówki z uwzględnieniem zboczenia z trasy do lasu. Później leśnostradą dotarliśmy do Kujawek, gdzie zrobiliśmy ognisko, piekliśmy kiełbaski i uczciliśmy rozpoczęcie nowego roku szampanem. Po pikniku ruszyliśmy jeszcze na skarpę, gdzie ponapawaliśmy się widokami na jezioro. Różnica temperatur pomiędzy Kujawkami i skarpą wynosiła 7*C więc skostniałe kończyny można było tam odmrozić :) Kilka fotek mojego autorstwa z tegoż wyjazdu:
Jako że rok w tym miejscu dobiega końca, czas na jego podsumowanie. Na początek parę statystyk:
Rok uważam za rowerowo udany. Mimo, że liczba kilometrów jest mniejsza o blisko 1/5 w stosunku do wcześniejszego, to i tak jestem zadowolony z dystansu, biorąc pod uwagę pogodę jaką mieliśmy cały rok (praktycznie u wszystkich rowerzystów zauważam tendencję spadkową liczby km). Co najważniejsze w tym roku - udało się spełnić jedno z rowerowych marzeń, czyli wyprawę wzdłuż polskiego wybrzeża! Wyjazd nie wyszedł tak jak sobie go wyobrażałem ze względu na szereg przeszkód, jednak była to niesamowita przygoda i marzenie wielu. Ponadto udało się zaliczyć szereg stałych punktów rocznych, m. in. nad morze w jeden dzień, pętlę wokół Poznania. Oprócz tego nie zaliczyłem jakichś szczególnie fajnych wycieczek, a szkoda. Jednak bilans zadowolenia z roku rowerowego jest zdecydowanie dodatni.
Na przyszły rok liczę po cichu na znaczne zwiększenie liczby kilometrów - motywatorem do tego typu działań jest zwiększenie odległości do pracy, co będzie mnie popychało do tego, by odstawić smrodochód i wsiąść na rower. Ponadto planuję kilka dłuższych wycieczek w zakątki Wielkopolski i Kujaw w stylu jazda w jedną stronę, powrót pociągiem. Na urlop chciałbym udać się na południe Polski z rowerem i zaliczyć single pod Smrkiem, być może Śnieżkę i inne rejony za jednym wyjazdem - czas pokaże.
Na koniec winszuję wszystkim czytającym poprawę wszelkich statystyk (nie tylko rowerowych), zadowolenia z każdej chwili na rowerze i w życiu oraz wszystkiego dobrego!
Jako że rok w tym miejscu dobiega końca, czas na jego podsumowanie. Na początek parę statystyk:
Ilość przejechanych kilometrów: 4070,63 km
Czas jazdy: 207 godzin i 10 minut (8 dni 15 godzin i 10 minut)
Ilość wyjazdów: 153 razy
Średni dystans wyjazdu: 26,61 km
Średnio czas wyjazdu: 1 godzina 21 minut
Średnia prędkość w roku: 19,65 km/h
Najdłuższa wycieczka sezonu: 273 km (Poznań -> Kołobrzeg w jedną noc)
Ilość wyjazdów powyżej 100 km: 5 razy
Ilość wyjazdów powyżej 200 km: 2 razy
Ilość wypadków: 0 (a przynajmniej sobie nie przypominam)
Czas jazdy: 207 godzin i 10 minut (8 dni 15 godzin i 10 minut)
Ilość wyjazdów: 153 razy
Średni dystans wyjazdu: 26,61 km
Średnio czas wyjazdu: 1 godzina 21 minut
Średnia prędkość w roku: 19,65 km/h
Najdłuższa wycieczka sezonu: 273 km (Poznań -> Kołobrzeg w jedną noc)
Ilość wyjazdów powyżej 100 km: 5 razy
Ilość wyjazdów powyżej 200 km: 2 razy
Ilość wypadków: 0 (a przynajmniej sobie nie przypominam)
Rok uważam za rowerowo udany. Mimo, że liczba kilometrów jest mniejsza o blisko 1/5 w stosunku do wcześniejszego, to i tak jestem zadowolony z dystansu, biorąc pod uwagę pogodę jaką mieliśmy cały rok (praktycznie u wszystkich rowerzystów zauważam tendencję spadkową liczby km). Co najważniejsze w tym roku - udało się spełnić jedno z rowerowych marzeń, czyli wyprawę wzdłuż polskiego wybrzeża! Wyjazd nie wyszedł tak jak sobie go wyobrażałem ze względu na szereg przeszkód, jednak była to niesamowita przygoda i marzenie wielu. Ponadto udało się zaliczyć szereg stałych punktów rocznych, m. in. nad morze w jeden dzień, pętlę wokół Poznania. Oprócz tego nie zaliczyłem jakichś szczególnie fajnych wycieczek, a szkoda. Jednak bilans zadowolenia z roku rowerowego jest zdecydowanie dodatni.
Na przyszły rok liczę po cichu na znaczne zwiększenie liczby kilometrów - motywatorem do tego typu działań jest zwiększenie odległości do pracy, co będzie mnie popychało do tego, by odstawić smrodochód i wsiąść na rower. Ponadto planuję kilka dłuższych wycieczek w zakątki Wielkopolski i Kujaw w stylu jazda w jedną stronę, powrót pociągiem. Na urlop chciałbym udać się na południe Polski z rowerem i zaliczyć single pod Smrkiem, być może Śnieżkę i inne rejony za jednym wyjazdem - czas pokaże.
Na koniec winszuję wszystkim czytającym poprawę wszelkich statystyk (nie tylko rowerowych), zadowolenia z każdej chwili na rowerze i w życiu oraz wszystkiego dobrego!
- DST 30.48km
- Teren 13.00km
- Czas 01:58
- VAVG 15.50km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 grudnia 2016
Dookoła jeziora Kamienieckiego
Pogoda bardzo dopisała, dzień wolny od pracy, więc grzechem byłoby nie wyjść na rower. Postanowiłem objechać jezioro Kamienieckie dookoła i ponapawać się kujawskimi widokami. Jak też pomyślałem, tak uczyniłem. Najpierw jednak postanowiłem pojechać na odbiór nowego odcinka ścieżki rowerowej od Paroca do stacji Orlen. Muszę przyznać, że robota zrobiona dobrze. Ścieżkę odbieram:
Po tym ruszyłem zrobić rundkę terenową w parku Baba i pognałem przez Trzemżal i Szydłowo do Kamieńca. Skręt w lewo, kilka kilometrów i osiągam czoło jeziora:
Po chwili skręt w prawo w kierunku Kamionki, gdzie można oglądać jezioro w całej swojej okazałości:
Za Kamionką skręcam w "centrum" Ostrówka, by po chwili skręcić w las i zabłądzić, dojeżdżając do czterech ambon i stada uli oraz braku dalszej możliwości jazdy. Zmuszony jestem cofnąć i pognać fajną wąską leśną ścieżką za jakimś rowerzystą, który pewnie znał teren. Po chwili dojechałem już do drugiego czoła jeziora:
Dalsza jazda szlakiem czerwonym przez Rękawczyn do Słowikowa, skręt do Jerzykowa i postanowiłem wydłużyć sobie wycieczkę przez Ostrowite Prym. do Gaju szlakiem niebieskim przyjemnym terenem. Po drodze mijam taką fajną maszynerię do ładowania buraków - nabiera jakby na szypę całą stertę buraków i wrzuca je na przyczepę:
Dalej już drogami polnymi do Trzemeszna.
Po tym ruszyłem zrobić rundkę terenową w parku Baba i pognałem przez Trzemżal i Szydłowo do Kamieńca. Skręt w lewo, kilka kilometrów i osiągam czoło jeziora:
Po chwili skręt w prawo w kierunku Kamionki, gdzie można oglądać jezioro w całej swojej okazałości:
Za Kamionką skręcam w "centrum" Ostrówka, by po chwili skręcić w las i zabłądzić, dojeżdżając do czterech ambon i stada uli oraz braku dalszej możliwości jazdy. Zmuszony jestem cofnąć i pognać fajną wąską leśną ścieżką za jakimś rowerzystą, który pewnie znał teren. Po chwili dojechałem już do drugiego czoła jeziora:
Dalsza jazda szlakiem czerwonym przez Rękawczyn do Słowikowa, skręt do Jerzykowa i postanowiłem wydłużyć sobie wycieczkę przez Ostrowite Prym. do Gaju szlakiem niebieskim przyjemnym terenem. Po drodze mijam taką fajną maszynerię do ładowania buraków - nabiera jakby na szypę całą stertę buraków i wrzuca je na przyczepę:
Dalej już drogami polnymi do Trzemeszna.
- DST 54.58km
- Teren 23.00km
- Czas 02:48
- VAVG 19.49km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Powidzki Park Krajobrazowy
Na wtorek zgadaliśmy się z Mariuszem na jakiegoś tripa. Przy spotkaniu na miejscu padło na PPK. Dojechaliśmy wariantem asfaltowym przez Trzemżal i Słowikowo, gdzie wbiliśmy do lasu i dotarliśmy w okolice Grubego Dębu
Stamtąd udaliśmy się do drogi nr 262 w kierunku Orchowa, gdzie zatoczyliśmy pętlę i przecięliśmy leśny dukt, którym wcześniej jechaliśmy. Dalej zielonym szlakiem dojechaliśmy do Skubarczewa. Mniej więcej w tym miejscu odcięło mi prąd, bo nic nie wziąłem na posilenie. Mariusz zapodał cukierka który parę kilometrów później dopiero wszedł w nogi i bez problemów przez Kinno, Jerzykowo i Ostrowite dojechaliśmy do domu.
Stamtąd udaliśmy się do drogi nr 262 w kierunku Orchowa, gdzie zatoczyliśmy pętlę i przecięliśmy leśny dukt, którym wcześniej jechaliśmy. Dalej zielonym szlakiem dojechaliśmy do Skubarczewa. Mniej więcej w tym miejscu odcięło mi prąd, bo nic nie wziąłem na posilenie. Mariusz zapodał cukierka który parę kilometrów później dopiero wszedł w nogi i bez problemów przez Kinno, Jerzykowo i Ostrowite dojechaliśmy do domu.
- DST 45.24km
- Teren 11.00km
- Czas 02:09
- VAVG 21.04km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 grudnia 2016
Jezioro Powidzkie
Za oknem słońce przebijało się przez szarugę więc trzeba było pojeździć. Za cel obrałem sobie dotrzeć do Przybrodzina i stamtąd udać się przy torach do Powidza. Jak też pomyślałem, tak uczyniłem. W pierwszą stronę przez Ostrowite, Kinno, lasem do Wylatkowa i tam już prosta droga. Dramatyczny stan wody w Przybrodzinie niszczy całkowicie klimat tej plaży:
Pomyśleć że za kilka do kilkunastu lat taki widok już nie będzie możliwy...
Po głębokich przemyśleniach ruszyłem dalej. W Powidzu niski stan wody nie rzuca się tak bardzo w oczy:
Ciekawostka jaką zobaczyłem i to całkiem fajna to ustawili przy alejce wzdłuż jeziora figury ryb jakie występują w naszych wodach z opisem:
Powrót przez Skorzęcin i las, w którym kolejny tydzień z rzędu natrafiam na całe stado myśliwych (z 50 sztuk) tym razem już po polowaniu. Mieli na pace kilka dorodnych sztuk dzików upolowane. Kiedy wyjeżdżałem już z lasu usłyszałem gdzieś w oddali spore salwy więc możliwe, że w momencie kiedy przejeżdżałem po prostu przenosili się do innego miejsca. Strach po tych lasach teraz jeździć. Mam nadzieję, że ten chory odstrzał się niedługo skończy...
Pomyśleć że za kilka do kilkunastu lat taki widok już nie będzie możliwy...
Po głębokich przemyśleniach ruszyłem dalej. W Powidzu niski stan wody nie rzuca się tak bardzo w oczy:
Ciekawostka jaką zobaczyłem i to całkiem fajna to ustawili przy alejce wzdłuż jeziora figury ryb jakie występują w naszych wodach z opisem:
Powrót przez Skorzęcin i las, w którym kolejny tydzień z rzędu natrafiam na całe stado myśliwych (z 50 sztuk) tym razem już po polowaniu. Mieli na pace kilka dorodnych sztuk dzików upolowane. Kiedy wyjeżdżałem już z lasu usłyszałem gdzieś w oddali spore salwy więc możliwe, że w momencie kiedy przejeżdżałem po prostu przenosili się do innego miejsca. Strach po tych lasach teraz jeździć. Mam nadzieję, że ten chory odstrzał się niedługo skończy...
- DST 52.65km
- Teren 19.00km
- Czas 02:40
- VAVG 19.74km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze