Niedziela, 8 października 2017
Bike Cross Maraton Łopuchowo
W niedzielę wybraliśmy się ekipą z Trzemeszna ponownie na wyścig z cyklu Bike Cross Maraton. Tym razem to już ostatni wyścig w tym roku. A szkoda bo spodobała mi się ta rozrywka rowerowa :)
Od samego przyjazdu na miejsce startu byliśmy pesymistycznie nastawieni co do pogody. Padało całą drogę dojazdową, było zimno (niespełna 10*C) i dosyć wietrznie. W domu przygotowałem się odpowiednio zjadając lekkie śniadanie i zabierając wszystko co mi potrzebne na wyścig (wyciągnąłem wnioski z poprzedniego startu). Podczas rozgrzewki okazało się, że aura robi się o wiele przyjemniejsza na tyle, że rozważam jazdę w krótkim. Wygrywa jednak rozsądek i pozostaję przy długich ciuchach, bo mamy w końcu październik.
Start odbywa się nie po mojej myśli. Ruszam na szarym końcu sektora gdyż załączył mi się wysoki puls w wyniku stresu. Nogi zrobiły się miękkie i sam start odbywał się po nasiąkniętym wodą boisku co sprawiało wrażenie jak by się jechało po gąbce. Po uspokojeniu, wyjechaniu na asfalt i wzięciu łyka z bidonu zacząłem kręcić tak jak powinienem, doganiając mój sektor i końcówkę z sektora kobiet. Już przed wjazdem w teren miałem wyprzedzonych większość, która mogła by zawadzać. Jednak do 15 kilometra miałem wrażenie że wyprzedzam tylko kobiety i dzieci, co pewnie było złudnym wrażeniem, bo wśród wyprzedzanych byli oczywiście również inni. Jak to bywa u mnie, bilans wyprzedzonych i wyprzedzających wychodzi mniej więcej na zero, natomiast tempo uważałem za dość konkretne (chociażby ze względu na to, że w pewnych momentach miałem myśli o zatrzymaniu się :). Jakoś pod koniec wyścigu, około 2 km przed asfaltem dogania mnie czołówka z kategorii MEGA, a po chwili kolejna grupka. Na asfalcie docisnąłem jeszcze na tyle, że wyprzedziłem jeszcze kogoś i ostateczny odcinek na boisku to tylko formalność, bo miałem spory zapas za sobą. Aczkolwiek wiadomo, że tutaj człowiek nie ściga się z innymi, a jedynie z czasem.
Wyniki moje wyglądają następująco:
Dystans MINI 30 km
Czas: 1:28:23
Miejsce open: 194/308 (mniej więcej 2/3 stawki)
Miejsce kat. M2: 22/31 (mniej więcej 2/3 stawki)
Postęp jakiś jest chociażby w tym kierunku, że podskoczyłem o kilka miejsc w open, ale wyścig ukończyło mniej osób, więc trudno to przeanalizować. Cały czas zadowolenie jest z wyników, choć już pojawiają się w głowie drobne plany na lepszą formę w przyszłym roku. Czas pokaże jak to wszystko wyjdzie. Oby lenistwo nie wzięło góry :)
Ze zdjęciami bida jak diabli, więc wrzucam jedynące jakie znalazłem. Jak byś czytał/a to i miał/a więcej zdjęć z gościem w niebieskiej bluzie z kapturem to proszę o kontakt :)
Od samego przyjazdu na miejsce startu byliśmy pesymistycznie nastawieni co do pogody. Padało całą drogę dojazdową, było zimno (niespełna 10*C) i dosyć wietrznie. W domu przygotowałem się odpowiednio zjadając lekkie śniadanie i zabierając wszystko co mi potrzebne na wyścig (wyciągnąłem wnioski z poprzedniego startu). Podczas rozgrzewki okazało się, że aura robi się o wiele przyjemniejsza na tyle, że rozważam jazdę w krótkim. Wygrywa jednak rozsądek i pozostaję przy długich ciuchach, bo mamy w końcu październik.
Start odbywa się nie po mojej myśli. Ruszam na szarym końcu sektora gdyż załączył mi się wysoki puls w wyniku stresu. Nogi zrobiły się miękkie i sam start odbywał się po nasiąkniętym wodą boisku co sprawiało wrażenie jak by się jechało po gąbce. Po uspokojeniu, wyjechaniu na asfalt i wzięciu łyka z bidonu zacząłem kręcić tak jak powinienem, doganiając mój sektor i końcówkę z sektora kobiet. Już przed wjazdem w teren miałem wyprzedzonych większość, która mogła by zawadzać. Jednak do 15 kilometra miałem wrażenie że wyprzedzam tylko kobiety i dzieci, co pewnie było złudnym wrażeniem, bo wśród wyprzedzanych byli oczywiście również inni. Jak to bywa u mnie, bilans wyprzedzonych i wyprzedzających wychodzi mniej więcej na zero, natomiast tempo uważałem za dość konkretne (chociażby ze względu na to, że w pewnych momentach miałem myśli o zatrzymaniu się :). Jakoś pod koniec wyścigu, około 2 km przed asfaltem dogania mnie czołówka z kategorii MEGA, a po chwili kolejna grupka. Na asfalcie docisnąłem jeszcze na tyle, że wyprzedziłem jeszcze kogoś i ostateczny odcinek na boisku to tylko formalność, bo miałem spory zapas za sobą. Aczkolwiek wiadomo, że tutaj człowiek nie ściga się z innymi, a jedynie z czasem.
Wyniki moje wyglądają następująco:
Dystans MINI 30 km
Czas: 1:28:23
Miejsce open: 194/308 (mniej więcej 2/3 stawki)
Miejsce kat. M2: 22/31 (mniej więcej 2/3 stawki)
Postęp jakiś jest chociażby w tym kierunku, że podskoczyłem o kilka miejsc w open, ale wyścig ukończyło mniej osób, więc trudno to przeanalizować. Cały czas zadowolenie jest z wyników, choć już pojawiają się w głowie drobne plany na lepszą formę w przyszłym roku. Czas pokaże jak to wszystko wyjdzie. Oby lenistwo nie wzięło góry :)
Ze zdjęciami bida jak diabli, więc wrzucam jedynące jakie znalazłem. Jak byś czytał/a to i miał/a więcej zdjęć z gościem w niebieskiej bluzie z kapturem to proszę o kontakt :)
- DST 40.46km
- Teren 24.00km
- Czas 01:58
- VAVG 20.57km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj