Sobota, 6 sierpnia 2016
Trasa Świnoujście - Hel dzień 3/5
Kolejny dzień wyprawy, który okazał się koszmarem w końcowej fazie. Wystartowałem w miarę planowo koło godziny 9:30. Zmęczenie wcześniejszym dniem nie pozwoliło jednak rozwijać nadprędkości i średnia nie była powalająca tego dnia. Zacząłem od odwiedzin latarni morskiej:
Potem pognałem szlakiem z ominięciem Wicka Morskiego, bo czytałem, że jest zamknięte dla turystów. Nie ryzykując potrzeby wracania się ruszam z drugiej strony jeziora Wicko. Niedługo się nacieszyłem pogodą, bo w rejonie szkoły żeglarskiej dopada mnie pierwsza pompa z nieba:
Jadę parę kilometrów dalej i rozpętuje się dłuższa ulewa powodująca dłuższy postój pod wiatką w Łącku. Chwilę po mnie podjeżdża grupka Niemców robiąca przy okazji przerwę na posiłek. Kiedy ja wpadam na podobny pomysł przestaje lać i jadę dalej. Dość szybko docieram do Ustki. Dostrzegam ogromne podobieństwo tejże miejscowości do Kołobrzegu w układzie promenady nadmorskiej.
Przypływa po chwili statek piracki zawracający w porcie, na którym jakiś pseudopirat naparza w mikrofon jakieś kwestie powodujące dziwne reakcje u uczestników rejsu.
Parę rzutów na rejon portu:
Zjeżdżam jeszcze na plażę sfotografować podeszczowe pustki:
Przemierzam promenadę i uciekam stamtąd.
Do Rowów postanawiam dojechać w miarę przystępnymi drogami. Po drodze napotykam kolejnego przemierzacza wybrzeża, który wyruszył jednak z Pyrzyc do Świnoujścia i tak sobie depcze wzdłuż wybrzeża na rowerku z małymi kołami. Nawet nie pomyślałem o zrobieniu sobie z nim zdjęcia. Wspólnie dojeżdżamy do Rowów, gdzie ja udaję się na obiad do jednej ze smażalni, a on rusza przez Słowiński Park Narodowy. W centrum dostrzegam jakąś paradę orkiestr:
Przekraczam rzekę Łupawę:
I udaję się do Słowińskiego Parku Narodowego uiszczając opłatę 6 zł...
Tam moje zmęczenie zaczyna dawać się we znaki. Dodatkowo pani przy kasie odradza udawanie się szlakiem przez bagna w Klukach, bo twierdzi, że jest nieprzejezdnie. I tutaj pojawił się u mnie dylemat, bo wcześniej spotkany człowiek mówił, że podobno da się przejechać przez te bagna. Decyduję się nadrobić te dodatkowe kilkanaście kilometrów i przemierzam w miarę najkrótszą ścieżką do Smołdzina. Tam jednak zapada zmiana decyzji i wjeżdżam do Kluk, kierując się na bagna. Tak szybko jak tam wjechałem, tak szybko nadciągnęły chmury, z których postraszyło mnie grzmotem i nastała największa ulewa wyjazdu. Przestraszony i przemoczony do suchej nitki postanawiam brnąć w tę niedolę. Kiedy docieram przez kładkę mam do wyboru drogę w nieznane o podłożu z płytami i skrót do Łeby kolejnymi bagnami. Wybieram skrót, ale po około 200 metrach napotykam na prawdziwe jezioro. Bez chwili zastanowienia cofam się i ruszam jednak płytami z nadzieją, że gdzieś dojadę. Docieram do skrzyżowania, na którym jest przystanek. Tam wyciskam wszystkie ubrania z wody, czekam trochę na ustanie ulewy i jadę dalej. Dzień kończę w Izbicy, którą spotkałem kilka kilometrów za przystankiem.
W planach było dojechać co najmniej do Łeby, a cicho liczyłem na dojazd w okolice Dębek. Dwa dni deszczów skutecznie zniwelowały moje zakusy...
Potem pognałem szlakiem z ominięciem Wicka Morskiego, bo czytałem, że jest zamknięte dla turystów. Nie ryzykując potrzeby wracania się ruszam z drugiej strony jeziora Wicko. Niedługo się nacieszyłem pogodą, bo w rejonie szkoły żeglarskiej dopada mnie pierwsza pompa z nieba:
Jadę parę kilometrów dalej i rozpętuje się dłuższa ulewa powodująca dłuższy postój pod wiatką w Łącku. Chwilę po mnie podjeżdża grupka Niemców robiąca przy okazji przerwę na posiłek. Kiedy ja wpadam na podobny pomysł przestaje lać i jadę dalej. Dość szybko docieram do Ustki. Dostrzegam ogromne podobieństwo tejże miejscowości do Kołobrzegu w układzie promenady nadmorskiej.
Przypływa po chwili statek piracki zawracający w porcie, na którym jakiś pseudopirat naparza w mikrofon jakieś kwestie powodujące dziwne reakcje u uczestników rejsu.
Parę rzutów na rejon portu:
Zjeżdżam jeszcze na plażę sfotografować podeszczowe pustki:
Przemierzam promenadę i uciekam stamtąd.
Do Rowów postanawiam dojechać w miarę przystępnymi drogami. Po drodze napotykam kolejnego przemierzacza wybrzeża, który wyruszył jednak z Pyrzyc do Świnoujścia i tak sobie depcze wzdłuż wybrzeża na rowerku z małymi kołami. Nawet nie pomyślałem o zrobieniu sobie z nim zdjęcia. Wspólnie dojeżdżamy do Rowów, gdzie ja udaję się na obiad do jednej ze smażalni, a on rusza przez Słowiński Park Narodowy. W centrum dostrzegam jakąś paradę orkiestr:
Przekraczam rzekę Łupawę:
I udaję się do Słowińskiego Parku Narodowego uiszczając opłatę 6 zł...
Tam moje zmęczenie zaczyna dawać się we znaki. Dodatkowo pani przy kasie odradza udawanie się szlakiem przez bagna w Klukach, bo twierdzi, że jest nieprzejezdnie. I tutaj pojawił się u mnie dylemat, bo wcześniej spotkany człowiek mówił, że podobno da się przejechać przez te bagna. Decyduję się nadrobić te dodatkowe kilkanaście kilometrów i przemierzam w miarę najkrótszą ścieżką do Smołdzina. Tam jednak zapada zmiana decyzji i wjeżdżam do Kluk, kierując się na bagna. Tak szybko jak tam wjechałem, tak szybko nadciągnęły chmury, z których postraszyło mnie grzmotem i nastała największa ulewa wyjazdu. Przestraszony i przemoczony do suchej nitki postanawiam brnąć w tę niedolę. Kiedy docieram przez kładkę mam do wyboru drogę w nieznane o podłożu z płytami i skrót do Łeby kolejnymi bagnami. Wybieram skrót, ale po około 200 metrach napotykam na prawdziwe jezioro. Bez chwili zastanowienia cofam się i ruszam jednak płytami z nadzieją, że gdzieś dojadę. Docieram do skrzyżowania, na którym jest przystanek. Tam wyciskam wszystkie ubrania z wody, czekam trochę na ustanie ulewy i jadę dalej. Dzień kończę w Izbicy, którą spotkałem kilka kilometrów za przystankiem.
W planach było dojechać co najmniej do Łeby, a cicho liczyłem na dojazd w okolice Dębek. Dwa dni deszczów skutecznie zniwelowały moje zakusy...
- DST 93.00km
- Teren 39.00km
- Czas 07:30
- VAVG 12.40km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ach te Kłuki ;-) zawsze sprawiają przykre niespodzianki! ;)
bobiko - 14:39 czwartek, 11 sierpnia 2016 | linkuj
Komentuj