Sobota, 27 lutego 2016
Do WPN przez NSR
Tego dnia dziwne rzeczy się działy z aurą, gdyż wszelkie stacje meteo wskazywały -4*C na dworze, a wyszedłem z domu i na liczniku temperatura wahała mi się między +5 a +7*C. Nie zastanawiając się wielce nad tym ruszyłem w teren. Obrałem kurs na Wielkopolski Park Narodowy z dojazdem przez mój ulubiony szlak w kierunku Mosiny, czyli niebieski nadwarciański.
Stamtąd próbowałem dostać się skrótem na wieżę widokową w Mosinie, ale pojechałem nie w tym kierunku i wjechałem na najwyższy punkt Mosiny od strony ul. Spacerowej. Tam singlem wzdłuż sadzawki już do WPN, gdzie obrałem jakieś boczne ścieżki. Jedna zaprowadziła mnie do prawie pionowej ściany, gdzie trójka biegaczy ćwiczyła podbiegi. Stwierdziłem, że nie mam szans wjechać pod górę o nachyleniu 60*, więc podprowadziłem. Zatrzymałem się na chwilę nad Jeziorem Kociołek żeby po chwili ruszyć dalej:
Inna ścieżka zaprowadziła mnie w Rezerwat Sarnie Doły, gdzie zamiast saren ominęły mnie dwa dorodne dziki w odległości 5 metrów. Zestresowany postanowiłem nie zatrzymywać się i dojechałem do szlaku czerwonego wokół Jeziora Góreckiego. Stamtąd już szlakiem zielonym i lasem do Wirów i dalej do Lubonia. Tego dnia noga w ogóle nie podawała, stąd taka średnia a nie inna... W okolicach Wirów walczyłem ze sobą psychicznie o każdy kilometr. Z formą chyba słabiuśko...
Stamtąd próbowałem dostać się skrótem na wieżę widokową w Mosinie, ale pojechałem nie w tym kierunku i wjechałem na najwyższy punkt Mosiny od strony ul. Spacerowej. Tam singlem wzdłuż sadzawki już do WPN, gdzie obrałem jakieś boczne ścieżki. Jedna zaprowadziła mnie do prawie pionowej ściany, gdzie trójka biegaczy ćwiczyła podbiegi. Stwierdziłem, że nie mam szans wjechać pod górę o nachyleniu 60*, więc podprowadziłem. Zatrzymałem się na chwilę nad Jeziorem Kociołek żeby po chwili ruszyć dalej:
Inna ścieżka zaprowadziła mnie w Rezerwat Sarnie Doły, gdzie zamiast saren ominęły mnie dwa dorodne dziki w odległości 5 metrów. Zestresowany postanowiłem nie zatrzymywać się i dojechałem do szlaku czerwonego wokół Jeziora Góreckiego. Stamtąd już szlakiem zielonym i lasem do Wirów i dalej do Lubonia. Tego dnia noga w ogóle nie podawała, stąd taka średnia a nie inna... W okolicach Wirów walczyłem ze sobą psychicznie o każdy kilometr. Z formą chyba słabiuśko...
- DST 60.00km
- Teren 34.00km
- Czas 03:18
- VAVG 18.18km/h
- Kalorie 2223kcal
- Podjazdy 1694m
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj