Informacje

  • Wszystkie kilometry: 51336.04 km
  • Km w terenie: 8573.55 km (16.70%)
  • Czas na rowerze: 101d 19h 26m
  • Prędkość średnia: 21.01 km/h
  • Więcej informacji.
2022 baton rowerowy bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy GrubyTno.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Statystyki odwiedzin

Piątek, 5 czerwca 2015

Licheń, Jezioro Turkusowe i Powidz

Wyjazd ten wzorowany był wyjazdem Sebastiana, który odbył jakiś czas temu. Początkowo mieliśmy jechać do Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego, ale plany się zmieniły. O 8:20 zjawia się Robert:



Razem ruszamy w kierunku Jerzykowa, Kinna i przez lasy do Tręb Starych. Po drodze mijamy przyjemne widoki na fioletowe pola:



Jak widać, żółte dywany rzepaku sprzed kilku dni zastępują teraz takie widoki. Po sesji ruszamy dalej:



Droga zielonego szlaku rowerowego prowadząca do Grubego Dębu jest w połowie zryta przez ciężki sprzęt i jedziemy tam około 10 km/h. Normalne tempo uzyskujemy dopiero w momencie odbicia szlaku przez zarastającą powoli drogę. Mimo wszystko jazda przebiega sprawnie i meldujemy się w pierwszym punkcie wycieczki, gdzie ja zaznaję kąpieli w krystalicznej wodzie jeziora Budzisławskiego:



W zasadzie oprócz mnie kąpią się jedynie łabędzie przy plaży, gdyż Robert zrezygnował:



Po około 40-minutowej przerwie jedziemy dalej i atakujemy Ślesin. Jedziemy przez Budzisław Kościelny, gdzie odwiedzamy odnowiony wiatrak:



i kawałek dalej zatrzymujemy się na oranżadę:



Następnie jedziemy w okolicy kopalni odkrywkowej, gdzie taka duża kopara przesypuje sobie węgiel na kupę na tle oparów gorąca:



mijamy sporo opuszczonych domów o których pisał Sebastian i po niedługim czasie meldujemy się w kolejnym punkcie wycieczki, czyli w Ślesinie. Od razu walimy na rynek w celu zrobienia grupowej foty:



Objeżdżamy okolice i idziemy zjeść kebaba w lokalu przy rynku. Przy okazji dowiadujemy się, że rynek szykowany jest do zawodów triatlonowych, które odbędą się w niedzielę. Później sprawdzamy przystań przy kanale łączącym Wartę z jeziorem Gopło:



Po krótkim odpoczynku zmierzamy do trzeciego już punktu wyjazdu, czyli bazyliki w Licheniu. Ten fragment dłuży się i mamy wrażenie jak byśmy jechali cały czas wzdłuż bazyliki, a nie zmierzali do niej. Po pewnym czasie jednak zajeżdżamy do celu i od razu po wjeździe na ośrodek zostajemy wyzwani przez turystów, że jeździmy tam rowerami :P Obowiązkowe zdjęcie na tle bazyliki:



Pokręciliśmy się tam chwilę i pojechaliśmy w kierunku kolejnego punktu, czyli jeziora Turkusowego, które ma lazurowy połysk ze względu na popiół z elektrowni. Droga podoba nam się wyjątkowo, gdyż prowadzi pomiędzy jeziorami, które generują dodatkową dawkę endorfin :) Trafiamy na miejsce bez większych problemów, jednak wątpimy chwilę, bo w tle pracuje jakaś koparko-ładowarka a i widzimy tabliczkę informującą o zakazie wstępu. Jednak po chwili schodzimy i napawamy się widokiem (zdjęcia niestety strasznie zaszumione, gdyż dopiero dalej zorientowałem się, że za wysokie ISO było ustawione):





Po spędzonej tam chwili skwierczenia na słońcu ruszamy w drogę powrotną, zahaczając o powidzką plażę, gdzie ponownie odbywam kąpiel i Robert również tutaj rezygnuje. Droga jednak nie była taka prosta, gdyż chcieliśmy ominąć ruchliwą drogę z Konina do Kazimierza Biskupiego i pojechaliśmy przez różne wioski. W pewnym momencie zorientowaliśmy się, że jedziemy w kierunku Słupcy i korygujemy trasę po licznych analizach mapy. W końcu po około 10 kilometrach udaje nam się powrócić na szlak i robimy pauzę w powidzkim cieniu:



W drodze powrotnej zatrzymujemy się również w Skorzęcinie po to, żeby zrobić zdjęcie na molo:



Reszta trasy to już czysty dojazd asfaltami i w Trzemesznie zjawiamy się około godziny 20.
Podsumowując: pierwsza taka dłuższa trasa Roberta w roku i pierwsza moja druga setka dzień po dniu. Pogodę mieliśmy chyba najlepszą, jaką mogliśmy trafić. Trasa widokowo ciekawa i optymalnie wymierzona czasowo. W Ślesinie zjedliśmy jednego z lepszych kebabów w historii :) Ogólnie dużo się działo.
  • DST 156.90km
  • Teren 28.00km
  • Czas 07:42
  • VAVG 20.38km/h
  • Sprzęt GT Avalanche 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
maniek1981: tam koło jeziora cały czas coś robią, pewnie budują kolejny blok elektrowni.

sebekfireman: wiatrak jest jak się odbije w prawo w Słupecką na skrzyżowaniu z Wilczyńską jadąc z Anastazewa. Do Ślesina faktycznie Kaliską jechaliśmy. Kebab był pierwsza klasa. Za 9 zł dają dużo mięsa i świeże warzywa a i bułka jest smaczna. ISO faktycznie w Budzisławiu przestawiłem chyba żeby niezamazane zdjęcia wewnątrz wiatraka zrobić...
GrubyTno
- 20:33 niedziela, 7 czerwca 2015 | linkuj
Ale super to fioletowe pole! Te drogi w lesie to faktycznie masakra - ta koło dębu była przecież taka szybka i przyjemna to odwalili taką manianę. Gdzie w Budzisławiu jest wiatrak to nawet nie mam pojęcia. Tak w ogóle to w Budzisławiu lecieliście prosto, czy skręcaliście na Kaliską? Zainteresowałeś mnie tym kebabem w Ślesinie - naprawdę taki dobry był?
Widzę że ISO już przestawiło się w Budzisławiu pod wiatrakiem - trochę szkoda bo jednak podbicie ISO dosyć mocno psuje zdjęcia.
sebekfireman
- 20:02 niedziela, 7 czerwca 2015 | linkuj
Te fioletowe pola ładnie zakwitły. Jak jechałem tam kilka dni wcześniej, to aż tak barwnie nie było. Zryte drogi w lesie to masakra. To samo jest na zielonym szlaku niedaleko zamku w Wylatkowie. Nie wiem co komu przeszkadza zwykła ścieżka leśna, żeby ją zryć. Czy koło jeziora Lazurowego dalej trwają jakieś roboty związane z większą inwestycją, zapewne przemysłową?
maniek1981
- 19:43 niedziela, 7 czerwca 2015 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zasem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl