GKKG Winter Race 2015
W końcu nadszedł ten dzień. Oczekiwany od miesiąca wyścig w Skorzęcinie. Zapisałem się do kategorii Elita, więc wiedziałem, że nie mam szans na rozsądną lokatę :) Na miejsce wybrałem się z Mariuszem i Krzysztofem, który towarzyszył nam również podczas objazdu trasy tydzień wcześniej. Tak mu się spodobało, że postanowił wziąć udział :) Odbieramy go w Krzyżówce i dalej przez Żelazkowo jedziemy do ośrodka. Na miejscu stawiamy się po 11, posilamy, napajamy, zostawiamy rzeczy w aucie kolegi i ruszamy na start.
Tuż po starcie zaczyna się wielkie przeciskanie się pomiędzy jadącymi kolarzami. Pierwsze kilka kilometrów to plasowanie się na jakiejś konkretnej pozycji. Postanawiam podłączyć się do grupki, która jechała mniej więcej moim tempem, żeby w połowie okrążenia ich wyprzedzić, a później zostać wyprzedzonym przez innych jeźdźców. Mniej więcej pod koniec jadę głównie za dziewczyną, która zajęła 3 miejsce i rozpoczynam kolejne kółko. Drugie okrążenie to w większości jest to dla mnie pogoń za widzianym ze 100 metrów przede mną zawodnikiem i samotna jazda. Dopiero gdzieś na 8 kilometrze dogania mnie ta sama dziewczyna, która postanowiła zrobić ponadplanowe kółko. Stwierdziłem, że nie będę się z nią ścigać, skoro nie liczy się w kategorii, więc jadę mniej więcej za nią. Pod koniec okrążenia na sinusoidalnych podjazdach zostawia mnie kawałek w tyle (zalety SPD :P ), ale na szczęście nikogo też nie widzę za mną, więc spokojnie dojeżdżam do mety. Koledzy, którzy skończyli wcześniej, mówią mi, że nie dojechałem jako ostatni, więc usatysfakcjonowany ruszam na obiad.
Z wpisem czekałem do ogłoszenia wyników, więc zająłem 48 miejsce na 58 startujących z czasem 1:18:30. Podobnie wyszło mi na liczniku, więc by się zgadzało. Czas gorszy od lidera o około 22 minuty, więc nie jest źle. Spodziewałem się czasu na poziomie 1:30, więc duże zaskoczenie, satysfakcja i motywacja do dalszej pracy jest. Wyścig oceniam bardzo wysoko ze względów organizacyjnych, poziomu rywalizacji i trudności trasy (ta nie była jakaś wymagająca, ale szło się zmęczyć). Poniżej kilka ujęć mnie jak jadę zapożyczonych z galerii Daniela Curul:
Atak zjazdu, tuż za mną kolega :)
Na drugim planie cisnę za ekipą, na pierwszym planie widoczna dziewczyna, w której tempie jechałem
Tu koleżanka za mną
A tu znowu przede mną i tak na zmianę aż do mety
Tuż po starcie zaczyna się wielkie przeciskanie się pomiędzy jadącymi kolarzami. Pierwsze kilka kilometrów to plasowanie się na jakiejś konkretnej pozycji. Postanawiam podłączyć się do grupki, która jechała mniej więcej moim tempem, żeby w połowie okrążenia ich wyprzedzić, a później zostać wyprzedzonym przez innych jeźdźców. Mniej więcej pod koniec jadę głównie za dziewczyną, która zajęła 3 miejsce i rozpoczynam kolejne kółko. Drugie okrążenie to w większości jest to dla mnie pogoń za widzianym ze 100 metrów przede mną zawodnikiem i samotna jazda. Dopiero gdzieś na 8 kilometrze dogania mnie ta sama dziewczyna, która postanowiła zrobić ponadplanowe kółko. Stwierdziłem, że nie będę się z nią ścigać, skoro nie liczy się w kategorii, więc jadę mniej więcej za nią. Pod koniec okrążenia na sinusoidalnych podjazdach zostawia mnie kawałek w tyle (zalety SPD :P ), ale na szczęście nikogo też nie widzę za mną, więc spokojnie dojeżdżam do mety. Koledzy, którzy skończyli wcześniej, mówią mi, że nie dojechałem jako ostatni, więc usatysfakcjonowany ruszam na obiad.
Z wpisem czekałem do ogłoszenia wyników, więc zająłem 48 miejsce na 58 startujących z czasem 1:18:30. Podobnie wyszło mi na liczniku, więc by się zgadzało. Czas gorszy od lidera o około 22 minuty, więc nie jest źle. Spodziewałem się czasu na poziomie 1:30, więc duże zaskoczenie, satysfakcja i motywacja do dalszej pracy jest. Wyścig oceniam bardzo wysoko ze względów organizacyjnych, poziomu rywalizacji i trudności trasy (ta nie była jakaś wymagająca, ale szło się zmęczyć). Poniżej kilka ujęć mnie jak jadę zapożyczonych z galerii Daniela Curul:
Atak zjazdu, tuż za mną kolega :)
Na drugim planie cisnę za ekipą, na pierwszym planie widoczna dziewczyna, w której tempie jechałem
Tu koleżanka za mną
A tu znowu przede mną i tak na zmianę aż do mety
- DST 71.10km
- Teren 30.00km
- Czas 03:26
- VAVG 20.71km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dałeś radę i to się liczy. Zabawa była przednia, a przy okazji doszła motywacja do dalszej pracy. Za rok będzie z pewnością jeszcze lepiej :-)
maniek1981 - 22:49 niedziela, 1 marca 2015 | linkuj
Komentuj