Sobota, 2 sierpnia 2014
Wojdal, Barcin, Pniewy
Sobotnia spontaniczna wyprawa z Robertem. Za cel obraliśmy sobie zalaną żwirownię Wojdal, którą zaproponował Robert. Trasa wiodła przez Duszno, Mogilno, Kołodziejewo i Pakość, gdzie wstąpiliśmy na obiad. Po dotarciu na miejsce okazało się, że nic ciekawego tu nie ma, więc ruszyliśmy do Barcina. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie w Wojdalu:
i kawałek dalej, przecinając Noteć:
W Barcinie zwiedzamy rynek:
uzupełniamy zapasy napojów i ruszamy dalej. Następnym krokiem było dotrzeć do plaży w Wiktorowie, ale po długich i skomplikowanych wojażach okazało się, że plaża ta zajęta jest przez kolonie. Dowiedzieliśmy się, że warto jest wjechać do plaży w Pniewach nad Jeziorem Pniewskim. Okazało się, że woda tam jest porównywalnie czysta jak w Wilczynie, czy Powidzu, więc bez krzty wahania zażywamy tam kąpieli :)
Wyjeżdżając z Pniew po pokonaniu długiego zjazdu okazuje się, że w oponie tylnego koła mam pinezkę... Powietrza starcza mi na dojazd do jakiegoś gospodarza w Chomiąży Szlacheckiej i dalej gnamy w mało znanych terenach do Gąsawy. Przed samym ośrodkiem w Gąsawie rower Roberta także doznaje kontuzji w postaci zepsutej sztycy. Na miejscu dokonujemy napraw i wymiany dętki, którą dostałem od kierownika ośrodka i ruszamy w półmroku do Trzemeszna. Gdybym nie otrzymał dętki, to czekała by mnie piesza podróż, gdyż nie zaopatrzyłem się w łatki, ani zapasową dętkę
i kawałek dalej, przecinając Noteć:
W Barcinie zwiedzamy rynek:
uzupełniamy zapasy napojów i ruszamy dalej. Następnym krokiem było dotrzeć do plaży w Wiktorowie, ale po długich i skomplikowanych wojażach okazało się, że plaża ta zajęta jest przez kolonie. Dowiedzieliśmy się, że warto jest wjechać do plaży w Pniewach nad Jeziorem Pniewskim. Okazało się, że woda tam jest porównywalnie czysta jak w Wilczynie, czy Powidzu, więc bez krzty wahania zażywamy tam kąpieli :)
Wyjeżdżając z Pniew po pokonaniu długiego zjazdu okazuje się, że w oponie tylnego koła mam pinezkę... Powietrza starcza mi na dojazd do jakiegoś gospodarza w Chomiąży Szlacheckiej i dalej gnamy w mało znanych terenach do Gąsawy. Przed samym ośrodkiem w Gąsawie rower Roberta także doznaje kontuzji w postaci zepsutej sztycy. Na miejscu dokonujemy napraw i wymiany dętki, którą dostałem od kierownika ośrodka i ruszamy w półmroku do Trzemeszna. Gdybym nie otrzymał dętki, to czekała by mnie piesza podróż, gdyż nie zaopatrzyłem się w łatki, ani zapasową dętkę
- DST 114.60km
- Teren 15.00km
- Czas 05:59
- VAVG 19.15km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
No jak mogliście stwierdzić ,że w Pakości nic nie ma. Tam jest kilka ciekawych rzeczy i miejsc
Gość - 22:03 poniedziałek, 18 lipca 2016 | linkuj
To zabrakło nam jakieś pół godziny do spotkania
sebekfireman - 01:44 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj
W Wojdalu byłem w tym roku - poza mostem i zwyczajną żwirownią faktycznie nic ciekawszego tam nie ma :P Na plażę w Pniewach też mnie korciło tego dnia aby zjechać, ale zostało w sumie na posiadówie przed tamtejszym sklepem na uzupełnienie elektrolitów ;) O której byliście na tej plaży?
sebekfireman - 14:47 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Komentuj