Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2020
Dystans całkowity: | 298.25 km (w terenie 160.00 km; 53.65%) |
Czas w ruchu: | 13:47 |
Średnia prędkość: | 21.64 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 42.61 km i 1h 58m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 29 września 2020
Skorzęcin
- DST 40.87km
- Teren 35.00km
- Czas 01:46
- VAVG 23.13km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 września 2020
Duszno ósemka by GrubyTno x 1,5
- DST 32.02km
- Teren 30.00km
- Czas 01:34
- VAVG 20.44km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 września 2020
Miniustawka trzonu CST
Pierwsza moja rasowa ustawka z innymi kierowcami szosówki. Tak się składa, że to te same osoby, z którymi jeździmy na MTB :) Trasa dobrana nieźle, ale fatalnie pod kątem wiatru, ponieważ ponad połowa trasy to wiatr w ryja. Wymęczeni musieliśmy zajechać na zasłużony napój :)
- DST 83.31km
- Czas 02:59
- VAVG 27.93km/h
- Sprzęt Carrera TDF
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 września 2020
Objazd trasy Solid MTB Owińska niedokończony
Objazd zakończył się turboglebą dekady, ale o tym za chwilę. Na trasę ruszyłem z parkingu po pracy standardową trasą pod Dziewiczą Górę. Jako że start trasy był w Owińskach, to postanowiłem, że rozpocznę objazd najbliżej Dziewiczej Góry, czyli od razu wjadę na techniczne ścieżki. Jak postanowiłem, tak zrobiłem i na dzień dobry robię najcięższy fragment trasy podjazdami i zjazdami po znanych mi singlach z elementami dropów i innych hop. W kilku miejscach muszę podprowadzać i gubię trasę ze względu na ustawione w liczniku zbyt rzadkie odświeżanie sygnału GPS. Jechałem po śladzie i ustawione 5 sekund nie starczało na zakrętach. W końcu dojeżdżam do miejsca startu wyścigu i wielce się dziwię jak świetny teren został tam zagospodarowany na rekreację.
Chwilę czasu spędzam nad wake parkiem:
Podjeżdżam następnie pod plażę, która jest już zamknięta:
Eksploruję też tereny pod ogniska i miejsca kempingu:
Dalej wznawiam ślad i jadę po szlaku zdumiony, że Lasy Państwowe pozwoliły poprowadzić trasę po leśnych bezdrożach i nienaruszonym ludzkimi nogami runie leśnym. Gdyby nie ślady wyścigu sprzed tygodnia nie wiedziałbym, że trasa wiedzie akurat tamtędy. Kilka razy przez to gubię się w lesie przez wspomniane już wcześniej problemy. W końcu dojeżdżam do znanych mi już singli w okolicach Dziewiczej Góry i chyba zbyt pewnie się poczułem, ponieważ... zaliczam najmocniejszą kraksę jaką kiedykolwiek doznałem.
Na jednym ze zjazdów wyrzuca mnie na jakimś korzeniu prosto na drzewo i odruchowo wciskam hamulce i skręciłem kierownicą. To spowodowało, że przeleciałem przez kierownicę prosto na główkę. Na szczęście upadłem na miękkie i wyryłem tylko dziurę w ziemi. Gdyby było tam coś twardszego mogło by się to gorzej skończyć. Po chwilowym zszokowaniu wstaję i robię rozeznanie w zdrowiu i w sprzęcie. Mi nic nie jest oprócz niewielkiego bólu karku, a w rowerze mam tak skrzywione przednie koło, że nie da się jechać bo ociera o lagi amortyzatora. Szybka analiza i stwierdzam, że wygięcie nastąpiło w miejscu zaznaczonym na zdjęciu. O dziwo wszystkie szprychy są całe.
Wizja powrotu na nogach 20 km do parkingu wzbudziła we mnie wyobraźnię i zaczynam szukać rozwiązania doraźnego. Po chwili kombinacji wykorzystuję furtkę i płot pobliskiego obiektu technicznego, w które wkładam koło tak, by wykorzystać dźwignię w miejscu wygięcia i odginam koło niemalże do prostego. To pozwala mi zamontować koło i dojechać do parkingu z zaoszczędzeniem czasu i sił na dojście.
Cała ta sytuacja pozostawia we mnie niesmak, że tak się dałem ponieść pewności siebie i pozostawiam nierozwiązane sprawy z objazdem trasy, co oznacza, że będę musiał jeszcze tam wrócić. Przynajmniej teraz będę mieć obie felgi w rowerze równe, gdyż tylne koło naprawiałem już wcześniej ze względu na pęknięcie w miejsca montażu nypla.
Chwilę czasu spędzam nad wake parkiem:
Podjeżdżam następnie pod plażę, która jest już zamknięta:
Eksploruję też tereny pod ogniska i miejsca kempingu:
Dalej wznawiam ślad i jadę po szlaku zdumiony, że Lasy Państwowe pozwoliły poprowadzić trasę po leśnych bezdrożach i nienaruszonym ludzkimi nogami runie leśnym. Gdyby nie ślady wyścigu sprzed tygodnia nie wiedziałbym, że trasa wiedzie akurat tamtędy. Kilka razy przez to gubię się w lesie przez wspomniane już wcześniej problemy. W końcu dojeżdżam do znanych mi już singli w okolicach Dziewiczej Góry i chyba zbyt pewnie się poczułem, ponieważ... zaliczam najmocniejszą kraksę jaką kiedykolwiek doznałem.
Na jednym ze zjazdów wyrzuca mnie na jakimś korzeniu prosto na drzewo i odruchowo wciskam hamulce i skręciłem kierownicą. To spowodowało, że przeleciałem przez kierownicę prosto na główkę. Na szczęście upadłem na miękkie i wyryłem tylko dziurę w ziemi. Gdyby było tam coś twardszego mogło by się to gorzej skończyć. Po chwilowym zszokowaniu wstaję i robię rozeznanie w zdrowiu i w sprzęcie. Mi nic nie jest oprócz niewielkiego bólu karku, a w rowerze mam tak skrzywione przednie koło, że nie da się jechać bo ociera o lagi amortyzatora. Szybka analiza i stwierdzam, że wygięcie nastąpiło w miejscu zaznaczonym na zdjęciu. O dziwo wszystkie szprychy są całe.
Wizja powrotu na nogach 20 km do parkingu wzbudziła we mnie wyobraźnię i zaczynam szukać rozwiązania doraźnego. Po chwili kombinacji wykorzystuję furtkę i płot pobliskiego obiektu technicznego, w które wkładam koło tak, by wykorzystać dźwignię w miejscu wygięcia i odginam koło niemalże do prostego. To pozwala mi zamontować koło i dojechać do parkingu z zaoszczędzeniem czasu i sił na dojście.
Cała ta sytuacja pozostawia we mnie niesmak, że tak się dałem ponieść pewności siebie i pozostawiam nierozwiązane sprawy z objazdem trasy, co oznacza, że będę musiał jeszcze tam wrócić. Przynajmniej teraz będę mieć obie felgi w rowerze równe, gdyż tylne koło naprawiałem już wcześniej ze względu na pęknięcie w miejsca montażu nypla.
- DST 60.83km
- Teren 43.00km
- Czas 03:37
- VAVG 16.82km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 września 2020
Duszno ósemka by GrubyTno
Wykonanie jednej pętli, bo na więcej nie było weny
- DST 26.81km
- Teren 25.00km
- Czas 01:14
- VAVG 21.74km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 września 2020
Grzyby ride
Główny plan miał na celu sprawdzenie czy to już czas wybrać się na grzyby. Odpowiedź jest pozytywna, gdyż grzybów w lesie jak grzybów po deszczu.
Przez prawie całą trasę towarzyszył mi nad głową głośny samolot z Powidza (pewnie Hercules)
Po sprawdzeniu stanu runa leśnego pojechałem jeszcze na singiel w Kujawkach przy jeziorze oraz do Jankowa na plażę.
Przez prawie całą trasę towarzyszył mi nad głową głośny samolot z Powidza (pewnie Hercules)
Po sprawdzeniu stanu runa leśnego pojechałem jeszcze na singiel w Kujawkach przy jeziorze oraz do Jankowa na plażę.
- DST 32.19km
- Teren 22.00km
- Czas 01:33
- VAVG 20.77km/h
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 września 2020
Falstart do pracy
Totalna klapa z wyjazdem do pracy rowerem. Od rana czaiłem przebieg deszczu na mojej trasie. Według wszelkich prognoz po moim starcie miało konsekwentnie przestawać padać, więc podjąłem ryzyko. Najpierw wyruszyłem szosówką, ale od razu zawróciłem bo lało się spod kół. Przesiadłem się na GT z błotnikami i ruszyłem. Za Rudkami skręcam w skrót szutrowy, gdzie dopada mnie całkowita ulewa i zaczynam jechać po jeziorze zamiast po szutrówkach. Przemokłem, zniechęciłem się i po 10 kilometrach zawróciłem do domu. Na miejscu przestało już lać. Powrót miałbym przy spoko pogodzie. Wszystko tego dnia było przeciwko mnie :)
- DST 22.22km
- Teren 5.00km
- Czas 01:04
- VAVG 20.83km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze