Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2015
Dystans całkowity: | 576.60 km (w terenie 187.00 km; 32.43%) |
Czas w ruchu: | 28:26 |
Średnia prędkość: | 20.28 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 44.35 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
Piątek, 27 marca 2015
Do przedszkola
- DST 3.00km
- Czas 00:09
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 marca 2015
Do przedszkola
- DST 3.50km
- Czas 00:12
- VAVG 17.50km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 marca 2015
Do przedszkola
- DST 6.90km
- Czas 00:27
- VAVG 15.33km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 marca 2015
Śnieżycowy Jar
W pierwszy dzień wiosny nie omieszkałem wybrać się na rower, żeby ją przywitać :)
Na wycieczkę postanowiłem wziąć syna, który w tym roku, i w sumie od dłuższego czasu, pierwszy raz wybrał się ze mną na dłuższy wypad. Wybraliśmy Nadwarciański Szlak Rowerowy. Pogoda sprzyjała jeździe dopóki nie zaszło słońce. Jakieś 7 km od rezerwatu nastąpiło załamanie pogody, spadek temperatury o jakieś 6 stopni i potworny wmordewind. Przez ten kawałek syn tak zmarzł, że wątpiłem w dalszą podróż i zacząłem rozważać wezwanie pomocy drogowej w postaci samochodu. Jednak na pytanie, czy możemy jechać dalej i czy da radę jechać długo, odpowiedział pozytywnie, więc opatuliłem go w moją kurtkę i dojechaliśmy na miejsce.
W rezerwacie zero wiatru, więc podjąłem działania w celu ogrzania syna, później pooglądaliśmy kwiatki i pojechaliśmy do domu już asfaltem. Do domu Wojtek dotarł tak zastany i wymarznięty, że ledwo chodził, ale po dojściu do siebie stwierdził, że mu się podobało, pytał kiedy jedziemy znowu i powrócił mu humor :)
Poniżej kilka ujęć, jakie udało się nam ustrzelić:
Kwiatek w makro
Zdjęcie autorstwa Wojtka (ma skubany talent :P )
Całe połacie Śnieżyc
Wymarznięty, ale jakże zadowolony kompan na tle skupiska kwiatków (według niego wyglądają jak kulki) :)
Naprawdę szacunek dla tego dziecka, że takie zimno zniósł bez płaczu...
Na wycieczkę postanowiłem wziąć syna, który w tym roku, i w sumie od dłuższego czasu, pierwszy raz wybrał się ze mną na dłuższy wypad. Wybraliśmy Nadwarciański Szlak Rowerowy. Pogoda sprzyjała jeździe dopóki nie zaszło słońce. Jakieś 7 km od rezerwatu nastąpiło załamanie pogody, spadek temperatury o jakieś 6 stopni i potworny wmordewind. Przez ten kawałek syn tak zmarzł, że wątpiłem w dalszą podróż i zacząłem rozważać wezwanie pomocy drogowej w postaci samochodu. Jednak na pytanie, czy możemy jechać dalej i czy da radę jechać długo, odpowiedział pozytywnie, więc opatuliłem go w moją kurtkę i dojechaliśmy na miejsce.
W rezerwacie zero wiatru, więc podjąłem działania w celu ogrzania syna, później pooglądaliśmy kwiatki i pojechaliśmy do domu już asfaltem. Do domu Wojtek dotarł tak zastany i wymarznięty, że ledwo chodził, ale po dojściu do siebie stwierdził, że mu się podobało, pytał kiedy jedziemy znowu i powrócił mu humor :)
Poniżej kilka ujęć, jakie udało się nam ustrzelić:
Kwiatek w makro
Zdjęcie autorstwa Wojtka (ma skubany talent :P )
Całe połacie Śnieżyc
Wymarznięty, ale jakże zadowolony kompan na tle skupiska kwiatków (według niego wyglądają jak kulki) :)
Naprawdę szacunek dla tego dziecka, że takie zimno zniósł bez płaczu...
- DST 61.30km
- Teren 20.00km
- Czas 03:11
- VAVG 19.26km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 marca 2015
Manieczki, Czempiń
Pierwsza wycieczka z serii zwiedzania odleglejszych miejscowości wokół Poznania. Na pierwszy rzut poszedł Czempiń. Początkowo chciałem jechać do Śremu, ale przypomniało mi się, że mam książeczkę o nazwie "Poznań i okolice", którą kiedyś dostałem i postanowiłem wynaleźć jakiś nowy szlak do opanowania. Wcześniejsze wycieczki bliżej Poznania też były dosyć ciekawe.
Wycieczka startowała spod dworca w Mosinie:
Tematyka wycieczki to "Śladami Józefa Wybickiego", czyli autora najczęściej granego utworu na uroczystościach narodowych.
Pognałem stąd do miejscowości Żabno, mijając jasny kumin:
Swoją drogą jest to taki wyznacznik, że zbliżasz się do Mosiny, jak komin izopolski w Trzemesznie :P
We wsi stoi sobie taki ładny drewniany kościół św. Jakuba, w okolicach którego przebiega też szlak św. Jakuba.
Kawałek dalej mijam też generatory fetoru i nieprzyjemnego klimatu, działające o tej porze roku pełną parą:
Kawałek dalej infiltruję już miejscowość Brodnica, w której stoi sobie kolejny kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej, tym razem zbudowany w stylu neogotyckim. Wieża tego kościoła widoczna jest z dużej odległości z każdej strony, gdyż okolice to jedne wielkie pola uprawne bez większych lasów, borów i zabudowań.
Z Brodnicy kieruję się najpierw zwiedzić miejscowość Manieczki, gdzie mieszkał Józef Wybicki, ale też stoi tu legendarna dyskoteka "Ekwador", która została już wyprzedana na co najmniej 3 lokale (jakiś czas temu widziałem ogłoszenie o sprzedaży budynku).
Droga, cały czas pod wiatr, dłuży się wśród tych rozległych pół. Po dotarciu najpierw udaję się odwiedzić i zrobić sobie zdjęcie z generałem:
I sfotografować jego chatę (już powoli się niestety sypie):
Obejrzałem ten dworek i tak sobie pomyślałem, że super by było mieszkać na takiej posesji. Budzi się człowiek rano, wychodzi sobie na balkon, patrzy na stawek i park obsadzony drzewami, słucha odgłosów przyrody itp. No żyć nie umierać (a co dopiero iść walczyć)...
Po chwili refleksji ruszam dalej wzdłuż drogi 310 i moim oczom ukazuje się sam on:
Aż chciało by się krzyknąć "Ja ja ja ja jazdaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa" :P
Jak widać lokal został podzielony na mniejszą dyskotekę Next Music Club (przy drodze, z której przyjechałem, spotkałem wiele zużytych zapobiegaczy tragedii miłosnych, więc świadczy to o wciąż prężnie działającym klubie :P ), sklep i jakiś magazynek czegoś tam (nie przyglądałem się). Być może w budynku znajduje się coś jeszcze...
Po powrocie do Brodnicy pobieżyłem szlakiem do Czempinia. Tam opanowałem obiad, sfociłem kolejny kościół
i niejaki pałac Szołdrskich (teraz prywatny)
po czym powróciłem do punktu wyjścia, czyli na dworzec w Mosinie. Książeczka kazała jechać pociągiem z Czempinia do samego Poznania, ale nie wszystkie książki są mądre i wybrałem podróż wzdłuż drogi 310 z wiatrem w plecy, a później Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym do Poznania. Po drodze spotkałem jeszcze samotnie pływającego w starorzeczu Warty łabędzia:
Podpłynął do mnie na bajerę, ale jak coś do niego powiedziałem, to ten mnie olewał, więc pojechałem dalej... I tak druga setka w roku ląduje na koncie :) Był to też mój debiut w krótkich spodenkach i pierwszy tysiąc kilometrów w tym roku. Wiosna już pełną parą :)
Wycieczka startowała spod dworca w Mosinie:
Tematyka wycieczki to "Śladami Józefa Wybickiego", czyli autora najczęściej granego utworu na uroczystościach narodowych.
Pognałem stąd do miejscowości Żabno, mijając jasny kumin:
Swoją drogą jest to taki wyznacznik, że zbliżasz się do Mosiny, jak komin izopolski w Trzemesznie :P
We wsi stoi sobie taki ładny drewniany kościół św. Jakuba, w okolicach którego przebiega też szlak św. Jakuba.
Kawałek dalej mijam też generatory fetoru i nieprzyjemnego klimatu, działające o tej porze roku pełną parą:
Kawałek dalej infiltruję już miejscowość Brodnica, w której stoi sobie kolejny kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej, tym razem zbudowany w stylu neogotyckim. Wieża tego kościoła widoczna jest z dużej odległości z każdej strony, gdyż okolice to jedne wielkie pola uprawne bez większych lasów, borów i zabudowań.
Z Brodnicy kieruję się najpierw zwiedzić miejscowość Manieczki, gdzie mieszkał Józef Wybicki, ale też stoi tu legendarna dyskoteka "Ekwador", która została już wyprzedana na co najmniej 3 lokale (jakiś czas temu widziałem ogłoszenie o sprzedaży budynku).
Droga, cały czas pod wiatr, dłuży się wśród tych rozległych pół. Po dotarciu najpierw udaję się odwiedzić i zrobić sobie zdjęcie z generałem:
I sfotografować jego chatę (już powoli się niestety sypie):
Obejrzałem ten dworek i tak sobie pomyślałem, że super by było mieszkać na takiej posesji. Budzi się człowiek rano, wychodzi sobie na balkon, patrzy na stawek i park obsadzony drzewami, słucha odgłosów przyrody itp. No żyć nie umierać (a co dopiero iść walczyć)...
Po chwili refleksji ruszam dalej wzdłuż drogi 310 i moim oczom ukazuje się sam on:
Aż chciało by się krzyknąć "Ja ja ja ja jazdaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa" :P
Jak widać lokal został podzielony na mniejszą dyskotekę Next Music Club (przy drodze, z której przyjechałem, spotkałem wiele zużytych zapobiegaczy tragedii miłosnych, więc świadczy to o wciąż prężnie działającym klubie :P ), sklep i jakiś magazynek czegoś tam (nie przyglądałem się). Być może w budynku znajduje się coś jeszcze...
Po powrocie do Brodnicy pobieżyłem szlakiem do Czempinia. Tam opanowałem obiad, sfociłem kolejny kościół
i niejaki pałac Szołdrskich (teraz prywatny)
po czym powróciłem do punktu wyjścia, czyli na dworzec w Mosinie. Książeczka kazała jechać pociągiem z Czempinia do samego Poznania, ale nie wszystkie książki są mądre i wybrałem podróż wzdłuż drogi 310 z wiatrem w plecy, a później Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym do Poznania. Po drodze spotkałem jeszcze samotnie pływającego w starorzeczu Warty łabędzia:
Podpłynął do mnie na bajerę, ale jak coś do niego powiedziałem, to ten mnie olewał, więc pojechałem dalej... I tak druga setka w roku ląduje na koncie :) Był to też mój debiut w krótkich spodenkach i pierwszy tysiąc kilometrów w tym roku. Wiosna już pełną parą :)
- DST 115.80km
- Teren 32.00km
- Czas 05:46
- VAVG 20.08km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 marca 2015
Do przedszkola
- DST 3.00km
- Czas 00:10
- VAVG 18.00km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 marca 2015
Do przedszkola
- DST 2.90km
- Czas 00:09
- VAVG 19.33km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 marca 2015
Trzemeszno -> Poznań
Skoro w jedną stronę było pod wiatr to teraz z wiatrem :) Średnia nie jest jakaś powalająca ale przyjemny powrót. Tym razem starą krajówką - znikomy ruch
- DST 72.70km
- Teren 3.00km
- Czas 02:52
- VAVG 25.36km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 marca 2015
Poznań -> Trzemeszno
Baaaaardzo ciężki przejazd z Poznania do Trzemeszna pod wmordewind bezczelnie wiejący równolegle do kierunku jazdy przez większość trasy... Po powrocie pomogłem jeszcze Mariuszowi zmienić kasetę i łańcuch i nastawić przednią przerzutkę, przez którą przegrał Winter Race 2015 :P
- DST 80.20km
- Teren 22.00km
- Czas 04:00
- VAVG 20.05km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 marca 2015
Uzarzewo
Zwykła przejażdżka. Pogoda coraz bardziej dopisuje. Dzisiaj chyba najcieplejszy dzień w tym roku był. Termometr pokazywał 18 stopni (mam nadzieję, że się nie mylił). Aż żałowałem, że nie przywdziałem krótkich spodenek :)
- DST 52.70km
- Teren 18.00km
- Czas 02:36
- VAVG 20.27km/h
- Sprzęt GT Avalanche 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze